poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 8

- No ale dlaczego? - Kate piszczała do telefonu kiedy Olivia zamykała drzwi swojego domu.
- Dlatego. - Odpowiedziała.
- Przecież od waszej randki z Kylem minął tydzień, on jest tobą zachwycony, a ty udajesz, że nie zwracasz na to uwagi. - Olivia przełożyła telefon do drugiej ręki i ruszyła w stronę samochodu.
- Po pierwsze to nie była randka,  a po drugie ja naprawdę nie zwracam na to uwagi.
- Ha! Czyli przyznałaś, że mu się podobasz.
- Kate, proszę cię.
- O co ty mnie prosisz, to taki fajny i do tego przystojny chłopak, czego ty byś chciała?
- Nie wiem, ale nie chcę angażować się w kolejny związek bez przyszłości. - Wolną ręką otworzyła drzwi samochodu i wsiadła do środka.
- Daj mu szansę!
- Skoro jesteś nim taka zachwycona sama daj mu szansę.
- Przecież wiesz, że wolę twojego brata, ale nie zmieniajmy tematu! - Przyjaciółka wręcz krzyknęła.  - Jedziesz tam dzisiaj?
- Właśnie siedzę w samochodzie.
- To cudownie,  idź do Kyle'a i zaproś do na drugą randkę.
- Jak mam to zrobić skoro nie było pierwszej. - Olivia uśmiechnęła się sama do siebie.
- Była! Kino, romantyczny film to nie randka?
- To było spotkanie dwojga znajomych.
- Wiesz może i masz dobre oceny ale na związkach to ty się nie znasz.
- A ty się znasz?
- Dziewczyno, chłopak za tobą szaleje,  wykorzystaj to!
- Ale ja nic do niego nie czuje! - Położyła głowę na kierownicy z rezygnacją.
- Jejku, daj mu szansę a może poczujesz.
- To tak nie działa,  jeśli spotkam tego jedynego to od razu to poczuje nie etapami.
- Tego jedynego? A kto mówi o tym jedynym, ja mówię o dobrej zabawie i ewentualnie całowaniu z nieziemsko przystojnym bramkarzem.
- Byłym bramkarzem.
- Nieważne.
- Muszę jechać mam dziś badania pilkarzy i nie mogę się spóźnić.
- Przebadaj Kyle'a dokładnie.
- Przestań! - Olivia wcisnęła czerwoną słuchawkę i wyjechała na ulicę. Włączyła radio, akurat leciała piosenka i need a hero, co dodało jej otuchy. Trochę zajęło jej dojechanie do ośrodka trenigowego przez fatalną pogodę.  Zaparkowała koło samochodu Chrisa, zakryła się kurtką i pobiegła w deszcz. Szybko znalazła się w środku gdzie dzięki Bogu było ciepło i sucho. Zmieniła buty i poszła do skrzydła szpitalnego, gdzie doktor Smith czytał gazetę i słuchał radia z lat 80 - tych. Siedział na swoim, skórzanym fotelu z nogami założonymi na biurko. Dziewczyna uśmiechnęła się mimowolnie i poczuła wielką sympatię do tego starszego człowieka. Doktor miał zamknięte oczy, nucił pod nosem i kręcił palcem wskazującym w rytm muzyki. Podeszła do niego powoli i złapała za ramiona.
- Bu! Hahaha. - Doktor zerwał się z miejsca i tez zaczął się śmiać.
- No. - Pokazał na nią palcem. - Tym razem ci się udało. Ale nigdy więcej tego nie rób.
- Mam pączki na przeprosiny.
- O jak pączki to strasz mnie codziennie. - Od razu wsadził ręce do torby z ciastkami. - To ja już mogę sobie iść.
- Co? Gdzie? - Olivia wyglądała na przerażoną.
- Idę posiedzieć u kucharza, a ty zajmiesz się naszymi pacjentami.
- Ale co jak...
- Masz im tylko zrobić badania sportowe to wszystko, chyba wiesz jak to wygląda.  - Mówił z pełnymi ustami.
- Tak ale co jeśli coś nie wyjdzie?
- A co ma nie wyjść? Ufam ci dasz radę i masz talent to tyle w tym temacie. Poza tym będziesz mogła pooglądać sobie wiele kaloryferów.
- Doktorze! - Olivia o mało nie wybuchła śmiechem.
- Co? Nie prawdę powiedziałem? Powodzenia, a i wezmę ze sobą pączki,  bardzo dobre. - Po tych słowach opuścił pomieszczenie i zostawił dziewczynę samą.
- Super. - Powiedziała sama do siebie. Spojrzała na zegarek, badania miały zacząć się za pięć minut. - Dam radę. - Gadam sama ze sobą, świetnie pomyślała i ubrała się w biały kitel. Usiadła za biurkiem i wyjęła karty pacjentów. Zawierały one prawie wszystkie informacje o danym piłkarzu, wiek, wzrost, kontuzje, kolor oczu, waga. Same ciekawe rzeczy. Nagle dziewczyna podniosła wzrok bo do gabinetu wszedł jej tatą.
- To co mogę ich już przysyłać?
- Jeśli umyli się po trenigu to tak. - Uśmiechnęła się złośliwie.
- Widzę, że ktoś ma tu dobry humor.
- Powiedzmy.
- Pięknie wyglądasz za tym biurkiem, powoli przyzwyczajam się do tego widoku.
- Tato.
- Mam taką śliczną córkę.
- Tato przestań bo jeszcze wpadnę w samozachwyt.
- Dobrze to ja ich przysyłam. - Richard złapał za klamkę.
- Tato mogliby wchodzić alfabetycznie bo tak mam ułożone karty.
- Oczywiście,  tylko wiesz potrafią być lekko irytujący mam nadzieję,  że dasz sobie radę.
- Tato dziele z Robinem łazienkę, jeśli daję radę walczyć z nim codziennie to z nimi tymabrdziej.
- Masz rację.  - Mężczyzna posłał jej uśmiech i wyszedł. Po chwili wszedł pierwszy pacjent, po nim kolejny i jeszcze kilku. Olivii szło całkiem dobrze,  ważyła ich badała, rozmawiała. Nie mogła narzekać byli bardzo mili i tak jak mówił doktor mięśnie brzucha mieli jak marzenie. Kiedy wyszedł już rudowłosy Lucas, do gabinetu wkroczył Robin.
- Ej miało być alfabetycznie! - Olivia złapała się pod boki.
- Ale ja mam znajomości.  - Uśmiechnął się łobuzersko i usiadł na fotelu, zakładając nogę na nogę. - To jak ci idzie?
- Dobrze, tak myślę.
- Moi koledzy cię nie podrywają?
- A co znowu zaatakujecie kogoś piłką?
- To była wyjątkowa sytuacja poza tym przepraszałem cię już.
- Dobra cicho bądź i właź na wagę. - Olivia skończyła badać brata i został jej już tylko jeden pacjent. O nie, pomyślała,  ostatnim był... Chris Ross.
- Witam szanowną panią doktor. - Zamknął za sobą drzwi i stanął na środku gabinetu. Miał na sobie czarny sweter i dżinsy w kolorze mocnego granatu.
- Daruj sobie te przyjemności i stań na wagę.
- Jak sobie życzysz. - Chłopak zdjął buty i wykonał to o co go prosiła. Następnie usiadł na stołku i zdjął koszulkę do badania. Olivia udała, że jej to nie rusza ale jego wypracowane mięśnie przyciągały wzrok jak promoca butów w supermarkecie.
- Możesz się ubrać. - Powiedziała i zdjęła stetoskop.
- Jaka diagnoza? - Zapytał posyłając jej szelmowski uśmiech.
- Dobra. - Olivia nadal miała kamienną twarz. Popatrzył na nią lekko poirytowany. - Podaj wzrost i wiek, muszę to tu zapisać.
- Dziedzieścia cztery lata, 196 centymetrów. - Torturował ją wzrokiem.
- No co? - Podniosła na niego oczy.
- Nic, zastanawiam się czemu jesteś taka naburmuszona.
- Ja? - Olivia się zaśmiała. - Naburmuszona, a to ciekawe usłyszeć coś takiego od zakochanego w sobie zarozumialca.
- Zarozumialca? Nie jestem zarozumiały, poprostu znam swoją wartość.
- O to tak się to dzisiaj nazywa. - Dziewczyna oparła się w fotelu.
- Ciągle się wściekasz o ten tekst z chilriderkami.
- Nie. - Pokręciła głową.  - Ja poprostu cię nie lubię. - Posłała mu niewinny uśmiech,  a on zrobił to samo.
- No tak, przecież córunia trenera nie będzie zadawać się z byle bramkarzem.
- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi! Zochowujesz się jak ostatni kretyn dlatego nie chce się z tobą zadawać.
- O matko nie wiedziałam, że poczujesz się taka urażona.
- Gdybyś był na tyle dojrzały i przeprosił za swoje zachowanie może inaczej byśmy rozmawiali.
- No cóż wielka szkoda, że tego nie zrobię. - Chris wstał z fotela i skierował się do wyjścia.
- Świetnie! - Olivia opadła na fotel i bawiła się długopisem.
- Świetnie.  - Rzucił i trzasnął drzwiami.


Przeczytałeś? :D - zostaw komentarz :)

4 komentarze: