środa, 8 czerwca 2016

Rozdział 56

Olivia przeszła z pokoju Chrisa do kuchni i kątem oka zerknęła czy Alice śpi. Kobieta miała zamknięte oczy i cicho pochrapywała. Dziewczyna przegarnęła włosy dłonią i zeszła na dół. Nie wiedziała co ma tu robić, Alice poprosiła ją o jedną noc ale wiadomo było, że nie poradzi sobie sama a Olivia nie chciała jej zostawiać. Przeklinała się w duchu za dobre sumienie. Chciała zadzwonić do Chrisa, ale mogła dopiero jutro a przecież i tak nie wsiądzie w samolot i nie zostawi drużyny. Co innego James on mógłby przyjechać. To było dla niej za trudne, kobieta która jej nienawidzi dzwoni do niej i prosi o pomoc. Historia jak z telenoweli.
Zrobiła sobie kawę i usiadła przy stole w kuchni. Dom Chrisa był przeogromny i czuła się w nim jak mała mrówka. Chciała żeby już wrócił i powiedział co ma robić, albo chociaż przytulił. Usłyszała jakiś szum na górze i podniosła wzrok. Wstała z miejsca i weszła do pokoju Alice. Kobieta zamrugała kilkakrotnie jakby Olivia była duchem.
 - O jeszcze tu jesteś? - Zapytała zakłopotana.
- Jestem i zostanę póki chłopaki nie wrócą.
Alice otworzyła szeroko oczy.
- Naprawdę?
- Tak.
- Olivia ja...
- Teraz muszę iść do pracy ale ma pani kule obok łóżka, jedzenie na szafce obok. Myślę, że do łazienki da pani radę dotrzeć.
- Olivia dziękuję.
Dziewczyna pokiwała głową i zniknęła za drzwiami. Miała nadzieję, że jazda do pracy trochę ją odstresuje bo inaczej groziło jej załamanie nerwowe.


Chris rozgrzewał się przed wieczornym meczem kiedy podszedł do niego James. Podali sobie dłonie na powitanie.
- Jak tam? - Zapytał starszy.
- Dobrze.
- Dzwoniłeś do matki?
- Nie i nie mam takiego zamiaru. Znalazłem mieszkanie wiesz?
- Oo.
- Olivia będzie zawiedziona, że się od niej wyprowadzam. - Obaj zaczęli się śmiać. - Kupiłem dom wiesz.
- Dom? Po co ci dom, będziesz w nim sam i tak ciągle siedzisz u Olivii.
Chris posłał mu zawadiacki uśmiech.
- Kto powiedział, że będę w nim sam?
- Co ty kombinujesz?
- Moja sprawa. - Znowu zaczął się rozciągać.
- Chcesz poprosić Olivię żeby z tobą zamieszkała?
- Może.
- Czyli mi nie powiesz?
- Nie. - Chłopak zaśmiał się pod nosem. - Olivia dowie się pierwsze, że coś kombinuje.
James był przerażony. Chodzenie ze sobą to jedno, kochał brata ale zawsze miał nadzieję, że kiedyś Olivia wybierze jego, ale wspólne mieszkanie to już poważna deklaracja.
Spojrzał na brata, który właśnie wyciągał telefon. Pewnie dzwoni do Olivii, pomyślał.
- Cześć kochanie. - Usłyszał głos brata. - Tęsknię za tobą, robimy jakieś wygibasy przed meczem. Wiem, że zawsze oglądasz. Chciałbym żebyś tu była. Wiem, kocham cię. Pa.
Odwrócił się do Jamesa i podszedł do niego.
- Nie obrażaj się, Olivia cię pozdrawia.
James posłał mu wymuszony uśmiech i odszedł do szatni.

Olivia wyszła na parking chciała zdążyć na mecz Chrisa. Zawsze go oglądała, denerwowała się przy tym gorzej niż na maturze. Wsiadła w samochód i zaraz była już w jego domu, a raczej byłym domu. Weszła do środka i najpierw poszła zobaczyć co z Alice. Kobieta leżała na łóżku i czytała książkę.
- O wróciłaś.
- Tak, jak się pani czuje. Kupiłam trochę owoców.
- Nie musiałaś, ale dziękuję.
- Coś pani podać? Bo chcę obejrzeć mecz Chrisa.
- Nie ale...
- Słucham?
- Może obejrzymy go razem?
Olivia była zaskoczona tą propozycją. Nie wiedziała co ma powiedzieć.
- No dobrze.
Usiadła w fotelu przy oknie i włączyła telewizor który wisiał na ścianie. Przez cały mecz Alice nie odezwała się do niej nawet słowem. Olivia ściskała kciuki i chyba to pomogło bo Arsenal wygrał 3:0. Widziała radość Chrisa na ekranie. Nagle zobaczyła, że dzwoni jej telefon. Sięgnęła po niego szybko i odebrała.
- Halo? Chris jestem z ciebie taka dumna!
- Ja z siebie też, jesteś moim medalionem.
- Haha nie ty masz talent i Robin oczywiście też.
- No pewnie.
- Kocham cię wracaj szybko, wyjadę na lotnisko po ciebie.
- To do jutra kochanie.
- Do jutra,.
Odłożyła telefon a Alice wpatrywała się w nią uważnie.
- Kochasz go prawda.
Olivia nie wiedziała czemu służy do pytanie.
- Bardzo.
- Widać.
Myślała, że się przesłyszała.
- Olivia przepraszam za wszystko co o tobie mówiłam. Przepraszam, że chciałam odciągnąć od ciebie Chrisa, byłam zazdrosna o syna. Wiem, że on cię kocha i ty jego i chce uczestniczyć w waszym życiu. Jeśli mi na to pozwolisz i wybaczysz obiecuję, że postaram się sprawić abyś nigdy więcej nie cierpiała z powodu tej rodziny.
Olivia popatrzyła na nią w milczeniu.
- Przepraszam, zaczniemy od nowa? - Alice wyciągnęła do niej rękę,
- Zaczniemy. - Powiedziała Olivia i uścisnęła jej dłoń.

Wybaczcie mi tą zwłokę, ale mój tablet nie żyje. Minuta ciszy dla niego i nie miałam jak ze wsi wstawić rozdziału :D Miłej lektury kochani! 

wtorek, 31 maja 2016

wtorek, 17 maja 2016

Bonusik: )

https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=946377842141471&id=460148280764432 zapraszam do przeczytania próbki nowego opowiadania na facebooku !

poniedziałek, 16 maja 2016

Rozdział 55

Olivia siedziała na blacie mebli kuchennych i przeglądała informacje na temat ostatniego meczu Chrisa. Dwa dni temu razem z jej ojcem, drużyną, Jamesem i Henrym wyjechali na towarzyski mecz do Francji. Nie lubiła kiedy wyjeżdżał, ale wiedziała że po tej kłótni z matką, taki wyjazd dobrze mu zrobi.
- Wrócę zanim się obejrzysz. - Powiedział, kiedy wyjeżdżał.
Tak jasne, pomyślała. Zdążyła się obejrzeć setki razy, a jedyne co widziała to jego torby w drugim pokoju. Taki los dziewczyny piłkarza, co poradzić. Masz fajnego faceta to się poświęcaj. Uśmiechnęła się pod nosem na te myśli i podniosła wzrok na babcię, która wróciła od przyjaciółki.
- Powiedz, że nie przyniosłaś znowu tego jej ohydnego placka.
Babcia popatrzyła na nią przepraszająco.
- Nie musisz go jeść kochanie, poza tym  Caroline tak się stara kiedy go piecze.
- Niech przestanie, tak będzie lepiej dla gatunku ludzkiego. - Dziewczyna zeskoczyła na ziemię i wzięła wodę z lodówki.
- Robin do ciebie dzwonił? - Zapytała Dolly i wypakowała prezenty od koleżanki.
- Babciu Robin ma już do kogo dzwonić, zapomniałaś. Kto na jego miejscu dzwoniłby do siostry.
- W sumie racja. A Chris się odzywał?
Olivia zrobiła minę dumnego ośmiolatka.
- Jeszcze pytasz. Dzwoni codziennie, kazał cię pozdrowić.
- Uwielbiam tego chłopaka, trzymaj się go mocno.
- Babciu.
- No co?
- To nie Bóg tylko Chris.
- I tak się go trzymaj!
Olivia pokręciła głową z uśmiechem. Nagle poczuła wibracje telefonu i spojrzała na wyświetlacz. Zmarszczyła brwi. Dolly podeszła do niej i położyła dłoń na jej ramieniu.
- To Chris? - Zapytała.
- Nie, nie znam tego numeru.
- Odbierz zobaczymy kto to. - Ponagliła ją babcia.
Dziewczyna przewróciła oczami i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Słucham?
Przez minutę było słychać tylko czyjś oddech i lekki szum.
- Halo?
- Olivia to ty?
Dziewczyna wymieniła spojrzenia z babcią, która przykleiła się do drugiej strony telefonu.
- Tak, a kto mówi?
- Alice, mama Chrisa.
Olivia wytrzeszczyła oczy, a babcia zrobiła coś na znak duszenia innej osoby.
- Yyy, chyba nie mam siły się z panią dziś kłócić. - Olivia chciała się rozłączyć.
- Nie, nie to nie o to chodzi.
- Więc o co? - Ton dziewczyny zmienił się na ostrzejszy, ale jednak wciąż uprzejmy. Za bardzo uprzejmy dla tej kobiety.
- Potrzebuję pomocy, mogłabyś do mnie przyjechać?
Olivia spojrzała na babcię, która zaczęła szeptać, że to podejrzane i może ona chce udusić jej wnuczkę.
Dziewczyna przewróciła oczami i machnęła na babcię rękę, żeby była cicho.
- Jeśli nie powie pani o co chodzi to myślę, że jednak nie przyjadę.
- Dobrze, ale nie możesz powiedzieć Chrisowi, ani nikomu z mojej rodziny. Zdenerwują się, a to może zaważyć na meczu.
Olivia wzięła głęboki wdech.
- No dobrze. Słucham.
- Myłam okna w domu i spadłam z drabinki, chyba złamałam nogę. Ty jesteś lekarzem więc...
- Dlaczego nie zadzwoni pani po karetkę?
- Bo zaraz wszystko będzie w mediach, a Chłopcy...
- Tak wiem nie mogą się denerwować. Dobrze zaraz u pani będę, tylko niech pani nie próbuje wstawać.
Dziewczyna włożyła telefon do kieszeni i zaczęła zakładać kurtkę.
- Jedziesz tam?! - Babcia o mało nie dostała zawału.
- Muszę.
- Kochanie to jest...
- To jest tajemnica jasne, jak Chris albo ktokolwiek będzie dzwonił to jestem na zakupach.
- Ale...
- Potem ci wyjaśnię. - Pocałowała kobietę w policzek i wzięła kluczyki do ręki.
Po chwili wyjeżdżała już z parkingu centrum sportowego, musiała jakoś zwinąć materiału do zakładania gipsu i inne p[potrzebne opatrunki. Jechała przez bogatą dzielnicę,  której mieszkał Chris i skręciła w kolejną uliczkę i zajechała pod dom. Wysiadła z samochodu, wzięła torbę medyczną na ramię i pobiegła w kierunku drzwi. Weszła do środka i rozejrzała się po niewiarygodnie dużym holu.
- Proszę pani? - Zawołała.
- Tutaj jestem!
Wzięła głęboki oddech i skierowała się do pomieszczenia, które przypominało oranżerię, wszędzie było pełno roślin, a okna. To było niemożliwe, żeby umyła je kobieta, jeszcze sama. Alice leżała na podłodze, a raczej siedziała, kiedy zobaczyła Olivię, na jej twarzy pojawiła się ulga.
- Dziękuję, że przyjechałaś.
Olivia nie zwróciła uwagi na jej słowa, kucnęła obok i otworzyła torbę.
- Która to noga?
- Prawa.
Dziewczyna dotknęła nogi, a Alice syknęła z bólu.
- Rzeczywiście złamana. Będę musiała pani założyć gips.
- A to konieczne?
- O ile mi wiadomo to tak.
Kobieta chyba wyczuła jej sarkazm i zwiesiła głowę.
Olivia rozcięła nożycami spodnie Alice i wyjęła z torby wszystkie potrzebne rzeczy po kilku minutach gips był na swoim miejscu, a Alice nie czuła bólu dzięki zastrzykowi jaki dała jej dziewczyna.
- Spróbuję panią podnieść, proszę się podnieść powoli używając lewej nogi, ja podtrzymam panią z prawej.
Kobieta pokiwała głową i zrobiła to o co prosiła dziewczyna jej syna. Jakoś udało im się doprowadzić ją do sypialni i położyć na łóżku.
- Ma się panią kto zająć?
- Ja... Chłopcy wrócą za dwa dni.
- Mogę przywieźć pani kule, będzie się łatwiej poruszać.
- Dziecko z ta nogą to i kule nie pomogą.
Olivia popatrzyła na nią i wzruszyła ramionami.
- Dobrze w takim razie dzwonimy po pani męża. - Chciała wyjąć telefon ale Alice zatrzymała ją ruchem dłoni.
- Nie proszę cię on powie chłopcom, a tego nie chce. Chris musi być skupiony na grze. Ja... Może mogłabyś ze mną zostać jedną noc? Pokój Chrisa jest wolny.
Olivia myślała, że źle słyszy.
- Ja?! Z panią?
- Ja wiem, że byłam podła i że Chris...
- Dobrze, wystarczy. Zostanę, ale robię to dla Chrisa nie dla pani.
Po tych słowach wyszła z pokoju i wzięła naprawdę głęboki oddech, żeby nie zwariować.


Także kochani wracamy do dawnego trybu, mam nadzieję że się podoba. I cieszę się, że mogę ponownie dzielić z Wami moją pasję :* Buziaki.

środa, 11 maja 2016

Rozdział 54

Chris otworzył drzwi domu i wślizgnął się do niego po cichu, odwiesił kurtkę na wieszak i poszedł do kuchni. Po wczorajszej nocy z Olivią miał motyle w brzuchu, czuł się jak nastolatek zakochany pierwszy raz. Zanim zdążył uciec na górę jego matka wyszla z salonu. Otworzył oczy ze zdumienia, o tej porze zwykle spała. Zdecydował jednak nie pokazywać po sobie zaskoczenia i rozluźnił się.
- Gdzie byłeś w nocy? - Zapytała oschle.
Posłał jej swoje spojrzenie.
- Jak już zauważyłaś, nie mam pięciu lat.
-PO co ja pytam! - Kobieta zaczęła machać rękami,  a Chris zmarszczył brwi. - Byłeś u tej dziewuchy!
- Przestań.
- Co ona sobie wogóle myśli. Szlaja się po mieście z twoim bratem, a w nocy spi z tobą! Jak jakaś dziwka!
Przez chwilę oboje wpatrywali się w siebie w milczeniu. Do Alice dotarło znaczenie słów które wypowiedziała. Zrobiła zmieszaną minę
- Cos ty powiedziała?
- Chris posłuchaj....
- Pytam co powiedziałaś!  - Pierwszy raz w życiu podniósł na matkę głos.
Kobieta cofnęła się
- Chris...
- Mam cię dość, rozumiesz? Dość. - Chłopak machnął rękami i poszedl na górę.
Nie wiedziała czy ma za nim iść. Nie chciała tego, wybuchła, poniosło ją. Kiedy podniosła się z krzesła zobaczyła syna, ktory idzie do korytarza z torbą. Poszla za nim i popatrzyła jak zaklada buty.
- Co ty robisz synu?
- Czas sie wreszcie usamodzielnić, powiedziałem ci mam dość. Wyprowadzam się.
Alice złapała syna za ramię.
- Nie proszę cię, przepraszam.
- Sama tego chciałaś. - Wyrwał sie jej i wyszedł na dwór.
Matka wybiegła za nim, ale nie zdążyła go zatrzymać bo z piskiem opon opuścił podjazd.


James siedział za biurkiem w swoim gabinecie. Przyszedł dzis do pracy z nudów, nie chciał siedzieć w domu, a Chrisowi i Olivii krzyżować planów chociaż wiedział, że zawsze chętnie go ze sobą wszędzie zabiorą. Nagle ktoś szarpnął za klamkę, James myślał że to szalony doktorek zapomniał czegoś z pracy ale jego oczom ukazał sie Chris. James wstał zza biurka i spojrzał na brata niepewnie. Chłopak zdjął kaptur i opadł bezwładnie na kanapę.
- Co sie stało?  - James nie krył zdziwienia.
Chris spojrzał na niego spod byka.
- Wyprowadziłem się z domu.
James nie wierzył własnym uszom.
- Co zrobiłeś?
- Panikujesz jakbym zabił sąsiadkę. Wyprowadziłem się.
James pokręcił głową jakby to pomogło mu zrozumieć brata. Usiadł obok niego.
- Nic nie rozumiem. Co ty znowu wymyśliłeś? Gdzie będziesz mieszkał?
- Nie mam pojęcia. - Chris mówił to tak jakby rozmawiali o zakupie psa.
- Chris! Nie możesz od tak wyprowadzać sie z domu na własne widzimisię.
Chłopak nagle spoważniał i wziął głęboki oddech.
- Jestem chyba usprawiedliwiony skoro matka nazwała moją dziewczynę dziwką.
- Co? Czy ona juz całkiem oszalała.
- Jeszcze się pytasz?
- Ale nie udusiłeś jej prawda?
- Uwierz mi powstrzymałem sie w ostatniej chwili.
- Pogadam z nią jak wrócę.
- Rób jak chcesz, ja nie pokaże się  w domu. - Podniósł się z miejsca i przeczesał włosy dłonią.
James popatrzył na brata, wiedział że to co powiedziała matka go zabolało ale znając Chrisa nie pokaże tego po sobie.
- Jedź do Olivii. - Wypalił James.
Chris pokręcił głową
- Nie, nie będę jej mieszał w nasze problemy.
- Jeśli do niej nie pojedziesz to ja zadzwonię i wszystko jej powiem.
- Chesz żeby było jej przykro? Jakbyś sie czuł na jej miejscu?
- Na jej miejscu chciałbym wiedzieć gdyby działo sie z tobą cos złego.
Chris popatrzył na niego przez chwilę i pokiwał głową..
- Dzięki brat. - Podał mu dłoń, a James poklepał go po plecach.
- Gdybyś potrzebował jakichkolwiek rzeczy z domu po prostu dzwoń, przywiozę ci.
- Dzięki stary. - Uśmiechnął się i zniknął za drzwiami
Wsiadł do samochodu i kilka minut pozniej był pod domem Olivii. Spojrzał na budynek i wysiadł z auta. Już miał wejść po schodach, kiedy pomyślał że nie chce robić z siebie ofiary. Wycofał sie lekko gdy nagle ktoś złapał go od tylu w pasie.
- Co tu robisz przystojniaku? - Olivia zaśmiała się za jego plecami.
Odwrócił się powoli, a ona pocałowała go w policzek.
- Ja... Chciałem cię zobaczyć.
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej i złapała go za rękę.
- Mówiłam już że cię kocham?
- Dziś chyba tylko kilka razy. - Powiedział i chciał ją pocałować.
Odsunęła się od niego na chwilę i pokazała palcem na torby w samochodzie.
- Co to jest?
- To na trening kochanie. - Próbował lekko złapać ją za rękę ale nie pozwoliła na to.
- Chris?
Nie wiedział co ma jej powiedzieć więc milczał. Wpatrywała się  w niego swoimi dużymi oczami. Chyba zrozumiała o coc chodzi.
- Weź te torby i chodź.
- Olivia...
- Powiedziałam bierz torby, wyjaśnisz mi wszystko w domu jak przygotujemy dla ciebie pokój.
Odprowadził ją wzrokiem do domu, nagle wychyliła się zza drzwi i przyciągnęła go do siebie. Ich wargi zetknęły się w pocałunku.
- Nie musisz się niczego przy mnie wstydzić jasne?
- Jak twoje włosy.
Uśmiechnęła się do niego i przytrzymała drzwi żeby mógł wejść.



poniedziałek, 9 maja 2016

DLA WYTRWAŁYCH

Kochani, wiem długo mnie nie było. Należy mi się od was bura za zaniedbanie bloga, przyjmuję ją na klatę :) Nie mogłam pisać, mój cały czas zaczęły przygotowania do matury, która jak na razie idzie mi bardzo dobrze, ale to wymagało wielu wyrzeczeń, a między innymi pisania które tak kocham. Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy pisali do mnie i pytali co słychać, kiedy wrócę. Dziękuję również tym, którzy pisali obraźliwe komentarze i wiadomości, to bardzo pokazuje jacy jesteście, także gratuluję. Więc jeśli jeszcze jesteście cierpliwi to OBIECUJĘ, że z dniem 19 maja pojawia się nowy rozdział i jedziemy dalej z przygodami Olivii i Chrisa, oraz mam dla was coś zupełnie nowego, a mianowicie już porządnie napisaną mogę powiedzieć książkę, rozdziały są bardzo długie i pełne humoru więc będziecie zadowoleni. Zapraszam i dzięki tym, którzy zostali, a także witam tych którzy przybędą :)

                                                                                                                          Buziaki
                                                                                                                             Gold.Raven :)

piątek, 15 stycznia 2016

Rozdział 53

CHRISTOPHER REED MA NOWĄ DZIEWCZYNĘ, ROMANS CÓRKI TRENERA Z BRAMKARZEM, WIEMY KTO SKRADŁ SERCE CHRISA. Te nagłówki nie dawały Olivii spokoju od dwóch tygodni. Przypomniała sobie słowa Chrisa ,, kilka dni i wszyscy o tym zapomną" cóż kochanie, pomyślała jednak nie zapomnieli. Musiała się przyzwyczaić, że na zwykłych zakupach ludzie wyciągają telefony i robią im zdjęcia.To jednak nie miało znaczenia przy tym jak Chris rozpromienił się odkąd się ujawnili Był jeszcze lepszy niż wcześniej, a myślała że to niemożliwe. Uśmiechnęła się pod nosem i skręciła w kolejną ulic, szła do kawiarni żeby spotkać się z Jamesem, dzień po pamiętnym meczu wyjechał z drużyną juniorów do Francji i wrócił dopiero wczoraj. Kiedy była coraz bliżej celu stwierdziła, że stęskniła się za tym wielkoludem. Nie wyobrażała sobie że jego lub Chrisa może zabraknąć w jej życiu. Pchnęla drzwi kawiarni i kilka głów zwróciło się w jej stronę. No tak, pomyślała. Teraz jestem czymś w stylu gwiazdy albo sensacji. Rozejrzała się po sali w poszukiwaniu Jamesa.
- Olivia.
Odwróciła si i zobaczyła go. Jak zwykle nienagannie ubrany, przywitał ją szczerym uśmiechem. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. Podniósł ją do góry i zakręcił dookoła.
- James! - Odstawił ją na ziemię jakby była lekkości piórka. - Brakowała mi ciebie.
- Mi ciebie też. - Powiedział z rozmarzeniem. Wyobraził sobie jak codziennie tak właśnie Olivia wita Chrisa i zazdrościł mu tego z całego serca.
Oboje usiedli przy jednym stoliku, a James zamówił dwie podwójne latte z karmelem.
- Opowiadaj. - Zachęciła go i poklepała po dłoni. - Jak było z dzieciakami?
- Świetnie, wiesz to niezła lekcja życia. Chyba gdybym był ojcem dzieci wlazłby mi na głowę. - Oboje się zaśmiali.
- Pasowałby ci dzieci. - Powiedziała. - Zabieraj się za szukanie kobiety i do roboty. - Zażartowała.
A on pomyślał, że nikogo innego nie będzie już szukał bo kobieta jego życia siedzi przed nim.
- Tak, pomożesz mi rozwiesić ogłoszenia? Samotny lekarz szuka partnerki do założenia rodziny.
Olivia zaśmiała się szczerze, a kelnerka przyniosła im kawę i zmierzyła ją wzrokiem.
James pochwycił jej spojrzenie i uśmiechnął się szelmowsko, kobieta speszyła się i uciekła szybko.
- Nadal się tak na ciebie gapią?
- O tak! - Olivia upiła łyk kawy. - Traktują mnie jakbym była nowym okazem zwierzątka w zoo.
- Bardzo ładnym okazem.
Mrugnęła do niego.
- Nie podlizuj się!
- Dobra, masz mnie. A tak naprawdę, przyzwyczaiłaś się już do tego zamieszania?
- Chyba nigdy się nie przyzwyczaję, ale warto było. - Powiedziała to z taką radością, że James poczuł kolejne ukłucie zazdrości.
- Chris, pewnie pęka z dumy kiedy gdzieś wychodzicie.
- Na początku chciał mi założyć papierową torbę na głowę, ale mu przeszło.
James spojrzał na nią przerażony, a ona trąciła go w ramię.
- Żartuje! Chodzi dumny jak paw.
James wypuścił powietrze z ust i zmierzwił jej włosy.
- Dobry humor ci dopisuje.
- A wiesz, że tak. Na początku bałam się wyjść z domu bo dziennikarze zrobili sobie obóz pod moim domem ale dzięki Chrisowi już się nie boję mam gdzieś co napiszą w gazetach liczy się to co jest w rzeczywistości.
- Wow, podeszłaś do tego lepiej niż myślałem.
- Przyznaj się myślałeś, że zamknę się w pokoju a Chris będzie dowoził mi jedzenie w kartonach.
- No z tym jedzeniem to przesadziłaś.
Zaczęła się śmiać, a ona uśmiechnął się szeroko.
- Chodź zbieramy się. - Powiedział nagle i podał jej rękę.
- Gdzie idziemy? - Zapytała.
- Gdzieś gdzie, nie będziesz unikatowym zwierzątkiem.


Chris wysiadł z samochodu pod swoim domem i wszedł do środka. Rzucił kurtkę na wieszak i wolnym krokiem zaniósł zakupy do kuchni. Katem oka zobaczył, że mama idzie ku niemu z salonu. Stanęła w drzwiach i przyglądała mu się badawczo. Odwrócił się do niej i posłał bezczelny uśmiech.
- Znowu chcesz wygłosić mowę o mojej dziewczynie?
- Chciałam tylko zapytać jak wam się układa.
- O to nowość. - Powiedział i schował mleko do lodówki.
- Nie kpij sobie, wiesz że wyszła gdzieś z twoim bratem?
Chris przewrócił oczami.
- Nie mamo, pewnie mają romans. - Powiedział z sarkazmem.
- Chris, ona po prostu miota się między wami. Niedługo zacnie mącić w głowie twojemu bratu.
Chłopak oparł się o szafki kuchenne i spojrzał na matkę.
- Tobie naprawdę kończą się już argumenty. Powiem ci coś. - Podszedł do niej i popatrzył w oczy. - Kocham Olivię, a ona kocha mnie. Będę z nią czy ci się to podoba czy nie. Masz wybór, albo będziesz dzielić z nami to szczęście albo któregoś dnia nie wytrzymam i będę umiał wybrać między tobą a nią i chyba domyślasz się jaki to będzie wybór.
Nie czekał aż matka coś odpowie minął ją, wziął kurtkę i wsiadł do samochodu. Widział, że obserwuje go z kuchni. Odpalił silnik i wyjechał na ulicę. Kilka minut później wysiadał przed domem Olivii, wiedział że jej nie ma ale postanowił poczekać. Odkąd świat się o nich dowiedział był tu traktowany jak członek rodziny. Babcia Dolly otworzyła mu drzwi i uścisnęła mocno.
- Czy mi się wydaje czy ty ciągle rośniesz?
- O tak! Wszerz!
Kobieta wydała z siebie cichy śmiech i poklepała go po plecach. Wszedł do środka i usiadł przy stole w kuchni. Doly postawiła przed nim talerz ze świeżym ciastem i usiadła na przeciwko.
- Jak będzie mnie pani tak karmiła to nie będę musiał już ćwiczyć obrony, będę żywą tarczą.
Dolly uśmiechnęła się do niego.
- Chyba już czas żebyś zaczął mi mówić babciu.
Chris spojrzał na nią lekko zmieszanyh.
- No nie wiem, to chyba trochę za wcześnie.
- Chris, jakie za wcześnie. Jesteś u nas prawie codziennie, stałeś się częścią tej rodziny. Poza tym prawie u nas mieszkasz, dniami i nocami. - Mrugnęła do niego. - Richard musi częściej wyjeżdżać w interesach.
Chłopak pobladł na twarzy skąd ona wiedziała, że Olivia wpuszczała go na noc gdy Richard wyjeżdżał.
- Skąd pani...
- Kochanie nie martw się babcie mają swoje tajemnice z wnukami.
- Tak więc ustalone, babciu.
Oboje zaśmiali się pod nosem.
- Olivia powinna zaraz wrócić. - Dolly spojrzała na zegarek.
- Jak ona i James pójdą w miasto, to może trochę potrwać.
- Masz do niej zaufanie, to dobrze.
- Mam do nich zaufanie, poza tym przyjaźnią się. Zdaje sobie sprawę, że gdyby nie James Olivia nie poradziłaby sobie tak dobrze sama po moim wyjeździe.
- To prawda, zawsze przy niej był.
Oboje zwrócili głowy w kierunku korytarza.
- Chris?! - Olivia weszła do środka.
- Jest czeka na ciebie. - Odezwała się Dolly zanim chłopak zdążył otworzyc usta.
Olivia wbiegła do kuchni i przytuliła się do Chrisa, całując go w policzek.
- Mieliśmy spotkać się jutro. - Powiedziała.
Wzruszył ramionami i cmoknął ją w usta.
- Jutro to taki odległy termin.
- Dobrze dzieci ja przejdę się do Caroline. - Powiedziała babcia. - A wy sobie posiedźcie.
Uściskała ich oboje i poszła do korytarza się ubrać.
Olivia usiadła Chrisowi na kolanach i zmierzwiła mu włosy.
- Gdzie mój brat cię zabrał?
- Tajemnica. - Pocałowała go w czoło.
- Tajemnica mówisz? Wiesz, że twoja babcia ma z nami tajemnicę.
Olivia zmarszczyła brwi i posłała mu pytające spojrzenie.
- Wie o tym, że zostawałem na noc.
Dziewczyna zapowietrzyła się, a on wziął ją na ręce i ruszył w kierunku schodów.
- Co ty robisz? Chris?
- Mam zamiar być grzeczny. - Wszedł do jej pokoju i zamknął drzwi kopniakiem, postawił ją na ziemi i zaczął całować, Złapał ją w talii, a ona wplotła palce w jego włosy, stając na palcach. Zrobili kilka kroków w kierunku łóżka i opadli na nie bezwładnie. Objęła go nogami wokół bioder a on zaczął całować ją po szyi i wodzić rękami po jej plecach.
- Chris.
Spojrzał jej w oczy.
- Co? - Zapytał i zaczął szybciej oddychać.
- Mój tata, jak wróci to co zrobimy?
- Powiemy, że udzielałaś mi pierwszej pomocy. - Ponownie zaczął całować ją po szyi i obojczykach.
Zaśmiała się i złapała jego twarz dłonie.
- Chris to...
Nie zdążyła dokończyć bo zamknął jej usta pocałunkiem, a ona zatraciła się w nim całkowicie.

Dziękuję wszystkim za wcześniejsze komentarze :*