piątek, 31 października 2014

Rozdział 5

Olivia szła korytarzami centrum obok doktora, z którym złapała już dobry kontakt.
- Oprócz świetnych boisk, centrum treningowe zawiera 6 szatni, saunę, basen z regulowanym dnem, salę gimnastyczną, pomieszczenia, w których piłkarze mogą korzystać z zabiegów leczniczych czyli nasze królestwo. - Uśmiechnął się. -Wanny z masażami i restaurację. Oprócz sztabu szkoleniowego i piłkarzy, w centrum treningowym pracuje dwóch pełnoetatowych ogrodników, 10 pracowników odpowiadających za murawę, 4 pracowników gastronomii oraz sekretarz menadżera i sekretarz drużyny młodzieżowej no i my. Aktualnie jest tu trzech głównych lekarzy w tym jeden wyjazdowy. - Wyjaśnił doktor Smith.
- Jest tu dziesięć boisk tak?
- Dokładnie. Właśnie idziemy na boisko numer 3 gdzie trenuje nasza najlepsza drużyna, zobaczymy jak twój tata się nad nimi pastwi.
- Ha ha ha. Zawsze chciałam to zobaczyć. Mogę pana o coś spytać?
- Oczywiście.
- Ci piłkarze, jacy oni są?
- No wiesz są... specyficzni i bardzo różni.
- Na przykład mój brat, są do niego podobni?
- Są jeszcze gorsi. - Zaśmiał się Darren. - Ale to kochane chłopaki.
- A ten bramkarz, takie wysoki z brązowymi włosami?
- Chris? Chodzi ci o Chrisa Rossa? - Spojrzał na nią pytająco, kiedy wchodzili do korytarza prowadzącego na boisko.
- Nie wiem nie znam go. - Wzruszyła ramionami.
-To dość zadziorny i do bólu szczery młodzieniec. Jest denerwujący dla osób, które go nie znają ale to kochany chłopak.
- Z pewnością. - Westchnęła dziewczyna.
- Zaszedł ci już za skórę? - Uśmiechnął się doktor.
- Powiedzmy.
- Daj mu szansę to naprawdę wspaniały chłopak.
- Chyba sobie podaruję. - Oboje weszli na boisko, Robin pomachał do siostry i zaczął biec w ich stronę.
- Jak tam mała? - Zapytał, przytulając ją.
- Całkiem dobrze.
- Twoja siostra jest bardzo inteligentną osobą. - Powiedział Smith.
- Wiem, zabrała mi moją wiedzę.
- Której nigdy nie miałeś. - Oboje zaczęli się śmiać.
- Kochanie coś się stało? - Richard podbiegł co córki.
- Nie. - Zaśmiała się. - Doktor Smith chciał abym poobserwowała drużynę.
- Mogę ją wam zostawić? - Zapytał lekarz.
- Pewnie! - Krzyknął Robin zanim Richard zdążył otworzyć usta.
- To ja uciekam, idę zbadać pewnego juniora.
- To ja sobie gdzieś usiądę. - Olivia objęła brata ramieniem.
- Tylko bez ciebie Robin, ty masz trenować.
- Ale tato...
- Cztery okrążenia bez dyskusji synku. - Chłopak pokręcił głową i zabrał się do biegania.
- Wiesz co tak własnego syna. - Dziewczyna dała ojcu kuksańca w bok.
- Ktoś musi.
- Zazwyczaj to babcia ganiała go po zakupy.
- Trenerze kazałem im jeszcze raz rozegrać mały mecz między sobą. - Podszedł do nich wysoki, młody chłopak, z brązowymi włosami i niebieskimi oczami.
- Poznajcie się. To jest moja córka Olivia, a to Kyle mój asystent i zastępca trenera. - Podali sobie dłonie.
- Nie jesteś trochę za młody na zastępce trenera? - Zapytała.
- Jestem, ale ojciec załatwił mi robotę. - Wzruszył ramionami. - Wiem trochę obciachowe.
- Nie obciachowe. - Przerwał mi Richard. - Kyle był kiedyś świetnym bramkarzem ale kontuzja przekreśliła jego karierę, dlatego pracuje z nami. - Mężczyzna poklepał chłopaka po ramieniu. - Kyle pokaż Olivii gdzie może sobie usiąść, a ja pójdę po słupki do szatni.
- Chodź. - Zachęcił ją machnięciem ręki. Szła obok niego w kierunku krzesełek na których zwykle siedzą rezerwowi piłkarze. - To chcesz być lekarzem sportowym?
- Jak widać. - Uśmiechnęła się.
- Na którym roku jesteś?
- Czy tym pytaniem chcesz podstępnie określić mój wiek? - Pokazała zęby w uśmiechu, a Kyle też się roześmiał.
- Rozszyfrowałaś mnie. - Zażartował.
- Dwadzieścia dwa. - Zaśmiała się.
- Co?
- Lat, głuptasie a ty?
- Dwadzieścia pięć.
- I tak jesteś za młody na zastępce trenera. - Usiadła na jednym z krzesełek, nie przestając się uśmiechać.
- Dzięki. - Zajął miejsce obok. - Jesteś już na ostatnim roku?
- Mhm. - Pokiwała głową i wyjęła notes z torby.
- Nie powinnaś robić specjalizacji za rok?
- Nie powinieneś wykonywać tego zawodu po trzydziestce?
- Ej, teraz ciągle będziesz mi to wypominać? - Oboje zaczęli się śmiać.
- Dostałam pozwolenie na specjalizację za dobre wyniki.
- Gratuluję.
- Dzięki.
- Wiesz przyda się tu ktoś z kim można porozmawiać nie tylko o piłce.
- Hahaha ja akurat znam się na piłce więc jak chcesz możemy rozmawiać.
- Nie dziękuję. - Znowu się roześmiali i kontynuowali rozmowę podczas gdy Chris stał na bramce i bacznie ich obserwował.
- Co ten goguś robi z twoją siostrą? - Zapytał Robina, który był jego najlepszym przyjacielem.
- Gdzie? - Chłopak odwrócił się i zmarszczył brwi. - Rozmawiają.
- On ją podrywa. - Bramkarz położył dłonie na biodrach.
- Skąd to wiesz? - Robin podszedł bliżej przyjaciela i oboje patrzyli na Olivię i Kyle'a.
- Widzisz? - Chris pokazał na nich palcem. - Siedzi koło niej i się szczerzy jak głodny rekin, a my faceci robimy tak kiedy...
- Kiedy dziewczyna nam się podoba. - Dokończył Robin.
- Bingo.
- Masz jakiś pomysł jak temu zaprzestać?
- A mam. - Chris uśmiechnął się przebiegle. - Hej! Lucas! Chodź tu! - Zawołał jednego z środkowych obrońców.
- Co ty kombinujesz stary?
- Zobaczysz.
- Nie wiem co ale juz mi się podoba. - Robin przebierał nogami. Rudowłosy chłopak podbiegł do nich.
- Co tam Chris?
- Lucas założę się o pięćdziesiąt dolarów, że nie wybijesz piłki aż na trybuny ponad ławę rezerwowych.
- Ja? To zobaczymy. - Lucas wziął piłkę i przymierzył do kopnięcia.
- Stary uwielbiam cię! - Robin złapał Chrisa za ramiona. Każdy w drużynie wiedział, że Lucas nie umie wybijać w prostej linii. Chłopak kopnął piłkę, która poleciała prosto w Kyle'a. Chris i Robin wybuchnęli śmiechem, Lucas złapał się za głowę, a Olivia spojrzała na Chrisa tak jakby chciała go udusić i za pewne tak było.


                                 Kyle Turner

                                                            Doktor Darren Smith


poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 4

Olivia poczuła, że ktoś lekko szturcha ja w ramię. Otworzyła powoli oczy i usiadła na łóżku. Robin siedział obok niej, ubrany w czarny dres.
- Musisz już wstawać, zabierzesz się ze mną i tatą.
- Nie musicie czekać, sama trafię na stadion.
- Moja droga, młodsza o kochana siostrzyczko. My nie mamy treningów na stadionie tylko w ośrodku treningowym gdzie ty sama nie trafisz. - Złowieszczy uśmiech pojawił się na twarzy chłopaka.
- Ale przecież wczoraj...
- Tylko wczoraj, bo ojciec chciał zobaczyć stadion. Ubieraj się kochana. - Pocałował siostrę w czoło i wyszedł z pokoju.
Olivia wzięła szybki prysznic, ubrała się i zeszła na dół, gdzie złapała jedną z bułeczek upieczonych przez babcię i pobiegła do przedpokoju gdzie czekali już jej brat i ojciec.
- No kochanie wreszcie zaraz się spóźnimy. - Richard spojrzał na zegarek.
- Ja ciągle się spóźniam. - Zaśmiał się Robin.
- Od kiedy ja jestem trenerem to się skończy. A teraz marsz do samochodu, prowadzisz synu. - Wypchnął chłopaka za drzwi.
- To gdzie to konkretnie jest?  - Olivia siedziała na tylnym siedzeniu i czytała jedną ze swoich medycznych książek.
- Centrum treningowe położone jest w hrabstwie Hertfordshire, niedaleko miasteczka Shenley, 45 minut jazdy samochodem od Emirates Stadium. - Wyjaśnił Robin.
- A ja cieszyła się, że będę mieć blisko na praktyki.
- Widzisz siostra teraz pobudka wpół do szóstej i będziemy jeździć.
- Boże za jakie grzechy. - Dziewczyna położyła głowę na kolanach.
- Nie martw się kochanie, przyzwyczaisz się. - Richard czytał poranną gazetę.
- Daleko jeszcze? - Olivia wsadziła głowę między siedzenia.
- Już jesteśmy. - Robin skręcił w uliczkę, która prowadziła do ogromnego białego budynku otoczonego zieloną jak groszek trawą. Centrum treningowe było wręcz cudowne i przypominało raczej ekskluzywny hotel, a nie miejsce gdzie trenują piłkarze.
- O Boże. - Olivia wysiadła z samochodu i otworzyła usta ze zdziwienia.
- Robi wrażenie prawda. - Robin objął ją ramieniem. - Ma 58 hektarów, wiedziałaś o tym?
- Nie. - Dziewczyna rozglądała się wokół z szeroko otwartymi oczami.
- Idź się przebrać i powiedz chłopakom, że spotykamy się na dużym boisku, a ja zaprowadzę twoją siostrę do doktora Smitha.
Wszyscy weszli do środka gdzie panował nieskazitelny porządek.  Buty należało zmienić i zostawić w szatni, lub założyć na nie specjalne woreczki żeby nie pobudzić podłogi. Olivia skręciła z tatą w lewy korytarz, a Robin szybkim krokiem poszedł w prawo. Dziewczyna odprowadziła go wzrokiem i dogoniła ojca.
- Tato, boję się.
- Skarbie nie ma czego, doktor jest bardzo miłym człowiekiem na pewno się dogadacie.
- Ja wiem, ale nie chce przynieść wam wstydu.
- My już jesteśmy z ciebie dumni i nie wolno ci myśleć, że jest inaczej. - Pokiwała głową na znak, że rozumie, a Richard złapał ją za ramiona. - Ja wiem, że długo mnie nie było i ten nasz dobry kontakt gdzieś nam się zgubił,  ale pozwól mi to naprawić i wybacz mi, że zostawiłem was z tym samych.
- Żadnemu z nas nie było łatwo po śmierci Johna.
- Wiem i dlatego was przepraszam. - Mężczyzna przytulił córkę i wszedł z nią do skrzydła szpitalnego. Było ono czyste i bardzo rozległe zresztą jak cały ośrodek. Olivia szła za ojcem który pewnym krokiem wkroczył przez szklane drzwi do niebieskiego pomieszczenia, które ewidentnie służyło do leczenia lub badania ludzi. Wyglądało lepiej jak nie jeden szpital. Koło wagi na, której ważył się jakiś młody piłkarz z grupy juniorów stał starszy, ciemnoskóry mężczyzna w okularach.
- Kochanie to jest właśnie doktor Smith.
- Richard ! - Mężczyzna rozłożył ręce w powitalnym geście i uścisnął trenera. - A to jest pewnie twoja córka. - Podał dziewczynie rękę.
- Olivia White. - Przedstawiła się i uśmiechnęła.
- No dobrze to ty możesz wracać na boisko, a my zabierzemy się do pracy. - Powiedział Smith i uśmiechnął się do niej.
- Powodzenia- Richard zacisnął pięści i opuścił pomieszczenie.
- Więc nazywam się Darren Smith i będę twoim opiekunem podczas stażu. Nie mam zwyczaju oblewać studentów no chyba, że będziesz kompletnym beztaleńciem w co wątpię bo jednak dostałaś się na ten staż.
- Myślę,  że dam radę. - Olivia słabo się uśmiechnęła.
- Ale nie musisz być przy mnie spięta, chcę żeby to robisz sprawiało ci radość i na twojej buzi ma widnieć uśmiech kiedy wchodzisz do tego budynku. Zrozumiano?
- Tak jest. - Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i zabrała do pracy.





- Co myslisz o nowym trenerze? - Zac, jeden z obrońców spytał Chrisa, który właśnie się rozciągał.
- Jeszcze nie wiem, ale podobno przyjaźni się z moim ojcem więc musi być dobry. - Chłopak wykonywał właśnie skłony.
- To twój ojciec z nim grał?
- Nie tylko grał ale chodził na imprezy i te inne swoje wariacje, podobno to dzięki niemu poznał moją mamę.  - Chris mówił to jakby miał zamiar się roześmiać.
- Co ty?
- No mówię ci! - Na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech.
- Co tam się dzieje?! - Richard szedł w ich stronę.
- O kurde. - Zac zaklął pod nosem, a Chris odwrócił się do trenera z tym samym bezczelnym wyrazem twarzy.
- Czego nie ćwiczycie? Czy my tu mamy napis bar na pogaduszki? - Obaj patrzyli na niego zdziwieni. - Pytam się!
- Nie trenerze.  - Wystraszony Zac odpowiedział, a młody bramkarz skrzyżował ręce na piersiach.
- Zac zostaw nas samych i przebiegnij cztery okrążenia wokół boiska.
- Tak jest trenerze.
- Co ty wyprawia?  - Richard spojrzał na Chrisa. - Myślisz,  że jeśli przyjaźnię się z twoim ojcem to będziesz miał mniej obowiązków?
- Nie. - Chłopak spowarzniał, nie lubił jak ktoś porównuje go do ojca albo mówi, że jest bramkarzem bo go naśladuje,  a tym bardziej nie lubił gdy ktoś plotkował,  że gra w Arsenalu z powodu znajomości ojca.
- To co się dzieje? Przy mnie nie musisz udawać aroganckiego chłopaka.
- Ale ja jestem arogancki. - Znowu się uśmiechnął.
- Masz szczęście,  że jesteś taki dobry i cię lubię,  bo już grzałbyś ławę.
- Zapamiętam. - Richard poklepał chłopaka po ramieniu.
- A teraz cztery kółka.
- Trenerze...
- Bez dyskusji. - Chłopak znowu obdarzył go łobuzerskim uśmiechem i dogonił Zacka.
- Tato.
- Coś się stało? - Robin podszedł do ojca.
- Olivia napisała mi smsa, że zaraz tu będzie.




sobota, 18 października 2014

Rozdział 3

Richard wszedł na boisko i od razu poczuł, że jest w odpowiednim miejscu i czasie. Miał ręce w kieszeniach i patrzył na ogromny stadion należący do Arsenalu w dzielnicy Islington. Czekał, aż jego nowa drużyna przebierze się w szatni. Zdążył już poznać kucharza, fizjoterapeutów i lekarza, który miał obserwować jego córkę. Spojrzał na zegarek, kiedy na boisku zaczęli pojawiać się piłkarze. Jego syn wyszedł pierwszy jak zwykle z uśmiechem na ustach, za nim kolejni zawodnicy, którzy ustawili się w szeregu.
- Witam was panowie!
- Dzień dobry trenerze! - Odrzekli chórem.
- Mam na imię Richard White, pewnie znacie mnie z meczów poza krajem i z opowiadań mojego syna, które pewne były lekko przesadzone więc radzę mu nie wierzyć. - Drużyna się zaśmiała, a niektórzy szturchali Robina przyjaźnie. - Jak już wiecie będziecie się teraz ze mną męczyć. Mam nadzieję, że szybko się polubimy i nie będę musiał używać niemiłych słów i morderczych treningów żebyście dobrze grali. Teraz chciałbym przeczytać każdego po kolei i zapoznać się z nim. Wiem, możecie przecież powiedzieć, że powinienem was znać z telewizji, ale uznałem, że takie poznanie twarzą w twarz jest stosowniejsze. Pierwszy nasz napastnik i mój syn, tak miło cię poznać synu. - Ponownie Richard usłyszał salwy śmiechu, a Robin pokręcił głową. - Lewy obrońca Dennis Young. - Młody chłopak o czarnych włosach podniósł rękę. - Miło cię poznać Dennis.
- Pana również trenerze.
- Charlie Rey. - Kolejny zawodnik dał się zauważyć trenerowi. Kiedy Richard zbliżył się do końca listy spojrzał na wysokiego chłopaka o jasno - brązowych włosach i młodziutkiej twarzy, który wpatrywał się w niego z łobuzerskim uśmiechem. - I został nam Christopher Ross, bramkarz.
- To ja. - Uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- No no, słyszałem o tobie same dobre rzeczy. Z tego co obserwowałem grasz bardzo dobrze, myślę że masz szansę na tytuł najlepszego bramkarza sezonu.
- Skoro trener tak twierdzi.
- Znam twojego ojca, Henry Ross, graliśmy kiedyś w jednej drużynie. Również wspaniały bramkarz. Wydoroślałeś, nie powiem. Ile to już lat?
- Dwadzieścia cztery trenerze.
- Masz buzię co najwyżej dwudziestolatka.
- Nadal proszą go o dowód w niektórych barach! - Robin zanosił się ze śmiechu, a Chris posłał mu gniewne spojrzenie.
- Ile wzrostu?
- Metr dziewięćdziesiąt - sześć.
- Bardzo dobrze, wzrost jest potrzebny bramkarzowi. Słyszałem, że jesteś szczery do bólu.
- Prasa czasem kłamie. - Kolejny uśmiech.
- No zobaczymy, a teraz panowie pięć kółek wokół boiska, a potem zaczynamy trening! - Richard zagwizdał w gwizdek.

Olivia wyszła z Collegu i udała się do samochodu razem z Kate. Usiadła za kierownicą i zapięła pas.
- Podwieźć cię do domu?
- Nie, ale jakbyś mogła wysadź mnie na Euston Road muszę tam coś załatwić.
- W porządku. - Dziewczyna wcisnęła gaz.
- Więc już niedługo praktyki, denerwujesz się?
- Czy ja wiem. - Olivia skręciła w lewo. - Chyba jestem trochę spięta, chcę wypaść jak najlepiej przed profesorem, tatą i samą sobą.
- Wrzuć na luz, jesteś jedną z lepszych na roku. Już udowodniłaś, że będziesz świetnym lekarzem, Snow o mało się nie rozpłakał jak wybrałaś lekarza sportowego zamiast chirurgii.
- Hahaha. - Dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Nie śmiej się, on przez ciebie dostanie depresji!
- Zaraz ja przez ciebie dostanę depresji! Powiedz mojemu bratu, że go kochasz!
- Zwariowałaś?
- To ty zwariowałaś! Robin nawet jeśli cię nie kocha nigdy by cię nie zranił, ani nie wyśmiał. Owszem jest bezczelny i trochę irytujący, ale nie dla bliskich nam osób.
- Jeszcze z tym poczekam. - Kate przeczesała włosy palcami.
- Czekasz od liceum. Twój przystanek. - Przyjaciółki uśmiechnęły się do siebie.
- Zobaczymy się jutro?
- Będę dzwonić bo nie wiem o której skończę praktyki.
- Jasne. - Kate przytuliła dziewczynę i wysiadła z samochodu. Olivia ruszyła na Islington żeby zobaczyć jak radzi sobie jej ojciec. Dojechała tam w niecały kwadrans. Zamknęła samochód i udała się do środka. Podała nazwisko, żeby ją wpuszczono i udała się na stadion gdzie trwał trening. Schodziła po schodach na murawę kiedy zobaczyła grupę piłkarzy siedzących jej na drodze. Stanęła na palcach i spojrzała w dół. Jej taty nigdzie nie było, a ona nie bardzo znała to miejsce, Przyglądał jej się wysoki chłopak, więc postanowiła się go zapytać o Richarda.
- Przepraszam nie widziałeś trenera White'a? - Chłopak posłał jej szyderczy uśmiech i zmierzył od stup do głowy, a ona posłała mu pytające spojrzenie.
- A panienka przyszła tu po autografy czy na casting do drużyny chilriderek?
- Słucham? - Dziewczyna zrobiła minę jakby ktoś ją spoliczkował, a chłopak zaczął się śmiać.
- Myślę, że jesteś zbyt ładna na autografy więc pewnie chilriderka.
- Słuchaj ty bezczelny wielkoludzie albo powiesz mi gdzie jest trener albo...
- Albo co? - Chłopaka widocznie bawiła ta sytuacja.
- Chris daj jej spokój. - Powiedział do niego jeden z kolegów.
- Dlaczego? Zwykle nie mamy tu dużo dziewczyn. - Olivia posłała mu złośliwy uśmiech.
- Jeśli wszyscy jesteście takimi chamami to się nie dziwię, że nie ma tu dziewczyn.
- Nie ma tu dziewczyn bo to męska drużyna. - Chris był wyraźnie rozbawiony.
- Chłopaki koniec przerwy! - Dziewczyna usłyszała głos ojca. - Ustawcie się na pozycjach!
- Szkoda jeszcze bym zdążył cię w sobie rozkochać. - Mrugnął do niej i zbiegł na murawę, gdzie stanął w bramce, a koledzy próbowali strzelić mu gola.
- Dupek. - Powiedziała pod nosem i zeszła do ojca.
- O kochanie, co ty tu robisz? - Richard przywitał ją uśmiechem na ustach.
- Wpadłam zobaczyć jak ci idzie. - Odwzajemniła uśmiech.
- Świetnie, chłopaki grają znakomicie, a to duma drużyny. - Pokazał palcem na Chrisa, który nie przepuszczał ani jednej bramki,
- Ten? Serio tato? - Spojrzała na ojca z zażenowaniem.
- Co ci się w nim nie podoba, chłopak jak marzenie.
- Powiedzmy.
- Poczekaj przedstawię cię.
- Nie tato...
- Chłopaki!- Niektórzy spojrzeli na niego, a Chris i Robin nadal grali. - To jest moja córka Olivia, jutro zaczyna u nas praktykę jako lekarz sportowy. - Kiedy Chris to usłyszał otworzył szeroko usta, zapomniał o piłce kopniętej przez Robina i dostał nią prosto w głowę tak, że się przewrócił. Olivia zakryła usta dłonią aby nie roześmiać się na cały głos, a Robin podbiegł do kolegi i zaczął go podnosić. - Chris uważaj trochę! - Richard krzyknął do chłopaka.
- Tak tak. - Odpowiedział bramkarz.
- Nic ci nie jest?
- Wszystko w porządku.
- Będzie siniak. - Olivia przytuliła się do ojca i zaczęła śmiać.


                                       Chris Ross


                                                           Kate Whinchester

piątek, 17 października 2014

Rozdział 2

- Tato musisz nam wszystko opowiedzieć. - Olivia usiadła obok ojca i złapała go za rękę.
- Nie ma co opowiadać,  bardziej ciekawi mnie co u was. Chcę wiedzieć o wszystkim. Mogą być nawet twoje wybryki Robin.
- Moje? Przecież jestem grzeczny jak aniołek. - Chłopak ukazał białe zęby w uśmiechu.
- Więc.  - Zaczęła dziewczyna. - Ja zapisałam się na praktyki do doktora Smitha w Arsenalu.
- Zaraz czyli będziesz... - Na twarzy Richarda pojawiła się duma.
- Lekarzem sportowym. - Olivia posłała mu uśmiech.
- To cudownie! Teraz będziemy widywać się całą trójką nie tylko w domu ale i w pracy!
- Aż się boję. - Zażartował Robin.
- Nie martw się synu, na treningu dostaniesz taki sam wycisk jak wszyscy.
- Nie mogę się doczekać.
- Wstyd się przyznać ale nie znam nikogo z twojej drużyny, a przecież to będą moi pacjenci.
- Nie martw się skarbie ja też nikogo nie znam. - Richard objął córkę ramieniem.
- A wiesz co o tobie mówią? - Robin mrugnął do babci. - Że twoje siwe włosy to amulet szczęścia i poprowadzisz nas do wygranej. - Olivia zaczęła się śmiać,  a Richard zrobił urażoną minę.
- Już zapomniałem co z ciebie za ziółko synu.
- Nie martw się do końca dnia sobie przypomnisz. - Robin wybuchnął śmiechem.


Olivia otworzyła oczy i przeciągnęła się na łóżku. Zegarek pokazywał siódmą rano, co oznaczało że musiała pożegnać kołdrę i poduszkę. Przeczesała włosy dłonią i ruszyła do łazienki. Praktyki w ośrodku sportowym miała zacząć za dwa dni, a przed tym musiała jeszcze trochę czasu spędzić na uczelni. Wzięła poranny prysznic, ubrała się i zeszła na dół. Babcia siedziała w kuchni i czytała gazetę.
- Cześć. - Uśmiechnęła się do kobiety i otworzyła lodówkę.
- Witaj skarbie.
- Tata i Robin już na treningu?  - Zapytała, zalewając płatki mlekiem.
- Tak, zaczęli o siódmej. Myślę,  że twój tata chce jeszcze przed ćwiczeniami poznać zawodników.
- Robin na pewno mu w tym pomoże, poza tym tata miał zwykle dobry kontakt ze swoimi podopiecznymi.
- Coś cię martwi kochanie? - Babcia podeszła do niej i złapała za ramiona.
- Nie, nie. Wszystko w porządku. - Obdarowała kobietę wymuszonym uśmiechem, jednak ona znała ją jak nikt inny. Wychowała ją odkąd Tracy, jej matka i żona Richarda zostawiła ich gdy jeszcze Olivia miała dwanaście lat.
- Kochanie, Olivia powiedz mi, przecież zawsze rozmawiamy. - Usiadła obok wnuczki i złapała ja za rękę.
- Nie chcę o tym rozmawiać. - Odsunęła od siebie miskę.
- Olivia, mi możesz powiedzieć o wszystkim pamiętaj.
- Muszę iść na zajęcia babciu. - Dziewczyna wstała, wzięła torbę i udała się w stronę drzwi. Zatrzymała się jednak i wróciła do kuchni. Stanęła w przejściu i spojrzała na Dolly, która sprzątała ze stołu. - Obiecać,  że to zostanie między nami.
- Jak zawsze skarbie. - Babcia uśmiechnęła się pogodnie.
- Travis mnie zdradził,  przyłapałam go ostatnio z koleżanką z jednego roku.
- Kochanie...
- Nie babciu nic mi nie jest. - Olivia uśmiechnęła się i wyszła z domu. Wsiadła do swojego samochodu i pojechała na South Kensington, gdzie znajdował się Imperial College. Ulice Londynu jak zwykle były zatłoczone i ciężkie do przejazdu,  przez co prawie spóźniła się na zajęcia. Wybiegła z samochodu i przebiegła dziedziniec, a kiedy znalazła się przy drzwiach ktoś złapał ją za ramię.
- Cześć moja piękna przyjaciółko. - Dziewczyna o ciemnych włosach uśmiechała się szeroko.
-  Kate przestraszyłaś mnie! - Olivia lekko popchnęła przyjaciółkę, a ta zaczęła się śmiać.
- Jak tam? Tata wrócił? - Kate trzymała w dłoniach segregator na notatki i szła obok Olivii.
- Tak, mam nadzieję że już stąd nie wyjedzie.
- Myślę,  że spodoba mu się w Arsenalu to świetna drużyna i podobno przystojni piłkarze.
- W tym mój brat, który zawsze ci się podobał.  - Olivia zaczęła się śmiać.
- Ej przestań! To nie moja wina,  że macie takie dobre geny. Poza tym i tak już się z tym męczę.
- To mu to wreszcie powiedz!
- Nie, boję się, a co jak mnie odrzuci.
- Nie przekonasz się póki nie spróbujesz.
- Olivia ale proszę nie wydaj mnie.
- Przecież kryje cię już od roku i nie mam zamiaru cie wyręczać. - Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie.
- Olivia. - Jeden z wykładowców szedł w ich stronę.
- Dzień dobry profesorze Snow.
- Mogę cię prosić do mojego gabinetu?
- Oczywiście, zobaczymy się później. - Uścisnęła przyjaciółkę i ruszyła za nauczycielem. Weszli do okazałego pomieszczenia z wieloma książkami i skórzanymi meblami.
- Siadaj. - Snow wskazał na jeden z foteli i sam zajął miejsce za biurkiem. -  Muszę ci powiedzieć, że jesteś jedną z naszych najlepszych studentek. - Mężczyzna skrzyżował ręce na piersiach, a Olivia skinęła głową.
- Miło mi to słyszeć.
- Dlatego pozwoliliśmy ci wcześniej zacząć praktyki.
- Bardzo dziękuję.
- Chciałbym ci wytłumaczyć jak to mniej więcej ma wyglądać.
- Zamieniam się w słuch panie profesorze.
- Będziesz we wszystkim słuchać doktora Smitha i robić notatki. Twoim zadaniem będzie przede wszystkim obserwowanie piłkarzy i poznanie ich. - Dziewczyna słuchała uważnie i kiwała głową. - Pamiętaj, że to nie tylko obiekty do leczenia, ale też ludzie z którymi musisz mieć dobry kontakt. Wiem, że jednym z powodów dla którego chcesz tam pracować jest obecność twojego brata w drużynie.
- Tak ,ale to nie miało największego wpływu na moją decyzję.
- Rozumiem, czasami będziesz pod okiem trenera czyli swojego ojca, ale nie licz na taryfę ulgową. Będziesz oceniana zgodnie z regulaminem i nikt nie będzie patrzył na pokrewieństwo.
- Tak, rozumiem.
- Praktyki te mają czas nieokreślony, kiedy doktor Smith zdecyduje, że nadajesz się do tej pracy, a wierzę, że tak się stanie zostaniesz o tym poinformowana i zostanie ci tylko oddanie pracy magisterskiej. - Pokiwała głową. - To wszystko, możesz iść i trzymam za ciebie kciuki.
- Dziękuję panie profesorze, nie zawiodę pana.
- Olivia!
- Tak? - Dziewczyna odwróciła się szybko.
- Kibicuję Arsenalowi od lat.
- Ciesze się. - Posłała Smithowi uśmiech i wyszła na korytarz.




poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 1


Olivia wysiadła z samochodu przy swoim domu na East Road w Londynie i wbiegła do środka. Nerwowo zerknęła na zegarek i przekręciła klucz w drzwiach. Zrzuciła z siebie kurtkę i pobiegła do kuchni gdzie krzątała się jej babcia Dolly. Przytuliła kobietę i usiadła na blacie kuchennym.
- Myślałam, że będziesz wcześniej. – Dolly podała wnuczce szklankę wody.
- Przepraszam babciu zajęcia się przeciągnęły. – Dziewczyna studiowała medycynę na Imperial College.
- Cała zmokłaś, przeklęta pogoda. – Kobieta wróciła do gotowania. Dziewczyna wzięła do ręki swoje jasne włosy, które były lekko wilgotne.
- Robin pojechał już po tatę? – Rozejrzała się dookoła. Robin jej starszy brat miał pojechać bo ich ojca Richarda, który po dwóch latach rozłąki z dziećmi w końcu miał wrócić do domu. Jego praca była dość nietypowa ponieważ był trenerem piłki nożnej. Drużyna którą trenował we Włoszech została przejęta przez nowego selekcjonera, a on dostał pracę trenera Arsenalu, tutaj w Londynie.
- Tak, powinni zaraz być. Stęskniłaś się za tatą co?
- Bardzo. Tak się cieszę, że będzie miał pracę tutaj na miejscu. Ten wyjazd był całkowicie niepotrzebny. – Dziewczyna machała nogami.
- Wiesz, że tata nie wyjeżdżałby gdyby nie… - Kobieta zamilkła.
- Gdyby John nadal żył. – Dokończyła Olivia. John jej drugi starszy brat zginął dwa lata temu w wypadku samochodowym, był znakomitym piłkarzem i podporą rodziny. To on zajmował się Olivią gdy była mała i był dumą ojca. Dostał się do narodowej drużyny Anglii jednak krótko po tym zderzył się z ciężarówką, jadąc na trening. Prasa pisała o tym przez cały czas, a Richard nie móc sobie z tym poradzić przyjął pracę we Włoszech. Robin i Olivia nie mieli mu tego za złe, każdy przezywał to na swój sposób. Ona nie mogła przestać płakać i zamknęła się w sobie, Robin przestał trenować piłkę nożną i całymi dniami siedział w domu, a babcia nie mogła znaleźć sobie miejsca i codziennie godzinami siedziała w pokoju najstarszego wnuczka.
- Byłby teraz z was dumny. – Kobieta pogładziła wnuczkę po policzku. – Ty jesteś na ostatnim roku medycyny, a twój brat odnosi sukcesy jako napastnik w Arsenalu.
- A babcia sprawia, że ten dom się jeszcze nie rozpadł. – Obie zaczęły się śmiać, gdy pod dom podjechał samochód. – To tata! – Olivia zeskoczyła z blatów i pobiegła do korytarza. Drzwi otworzyły się, a do środka wszedł wysoki blondyn o niebieskich oczach i szczerym uśmiechu.
- Cześć siostra! – Zawołał z uśmiechem i przeczesał ręką mokre włosy.
- Gdzie tata!? – Rozejrzała się dookoła.
- Tak ciebie też miło widzieć. – Powiesił kurtkę na wieszak.
- Robin!
- Bierze bagaże z samochodu.
- Nie pomożesz mu?
- Powiedział, że mam tam dla nas prezenty i mam iść do domu, mi nie trzeba powtarzać dwa razy żebym schował się do domu przed deszczem.
- Jesteś nieznośny. – Skrzyżowała ręce na piersiach.
- Ale kochany. – Obdarzył ją szelmowskim uśmiechem. Drzwi znowu się otworzyły i do środka wszedł wysoki mężczyzna o niebieskich oczach i posiwiałych włosach, które jednak nie dodawały mu lat lecz podkreślały jego dostojność. Spojrzał na córkę i uśmiechnął się szeroko.
- Tata! – Dziewczyna rzuciła się ojcu na szyję. – Tato już nigdy nas nie zostawiaj. – Richard przytulił dziewczynę i pocałował ją w głowę.
- Już nigdzie się nie wybieram. Chodź tu chłopie. – Wyciągnął rękę i przyciągnął do siebie syna. – Już nic nas nie rozdzieli.
Dolly wyszła z kuchni i wytarła ręce o ściereczkę.
- Synku, jak dobrze że wróciłeś. - Przytuliła Richarda i poklepała go po policzku.
- Mamo, dziękuję że się nimi zajęłaś.
- Kochanie to nie są małe dzieci, to raczej oni zajmowali się mną. Olivia ma już dwadzieścia dwa lata, a nasz urwis dwadzieścia cztery, przypominam ci bo zawsze się mylisz.
- Pewnie znowu myślał, że będę miał dopiero dwudzieste drugie urodziny. - Robin objął siostrę ramieniem.
- Przyłapałeś mnie. - Zaśmiał się ojciec.
- No już, nie stójmy tak! - Dolly wzięła syna pod ramię. - Chodźcie zjemy coś, przygotowałam kolację powitalną.

                                                            Olivia White

                                                              Robin White

                                                                  Richard White
                               Babcia Dolly
Dom rodziny White


Pierwszy rozdział nowego bloga :) mam nadzieję, że będziecie go czytać tak samo jak Dla Ciebie wszystko :)