piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 32

Olivia wkładała do torby ojca ostatnie potrzebne rzeczy i ze smutkiem pomyślała,  że Chris może robić teraz dokładnie to samo. Popatrzyła na walizkę i usiadła na łóżku. Oboje z Robinem mieli dowieźć ojca na lotnisko, dodawało jej to otuchy. Mogła jeszcze raz pożegnać się z Chrisem, albo jeśli się nie uda popatrzeć na niego. To był najgorszy dzień w jej życiu, teraz kiedy wreszcie naprawdę się zakochała i czuła,  że Chris to ta właściwa osoba. Los spłatał jej figla i przeniósł jej ukochanego na drugi koniec świata.
- Nie smuć się kochanie, będę w domu za kilka miesięcy. - Richard usiadł obok niej i objął ją ramieniem.
- Wiem tatku. - Poprawiła mu krawat.
- Będę dzwonił codziennie.
- Umowa stoi.
Ojciec  pocałował ją w czoło i oboje zeszli na dół gdzie Robin wziął od siostry kilka bagaży i zapakował do samochodu. Babcia żegnała się z tatą w korytarzu, a oni oparli się o maskę samochodu.
- No i staruszek znowu nas zostawia. - Powiedział jej brat i skrzyżował ręce na piersiach.
- Przyznaj się, że między tą całą wolnością będziesz za nim tęsknił.
- No dobra, ale tylko troszeczkę.
Posłała mu uśmiech, a on przyciągnął ją do siebie.
- Znowu będę twoim prawnym opiekunem. Moja mała siostrzyczko.
- Jestem juz od dawna pełnoletnia braciszku.  - Poklepała go po klatce piersiowej.
Richard zszedł do nich i wsiadł do samochodu na miejsce pasażera. Olivia usiadła z tyłu i mimo, że po drodze ojciec z Robinem rozmawiali na różne tematy, ona nie odezwała się nawet słowem. Myślała o Chrisie o tym, że będzie tam sam. Na samą myśl łzy cisnęły jej się do oczu. Na miejscu cala trójka wysiadła z samochodu. Richard uściskał swoje dzieci i wziął bagaże.
- Trzymajcie się, Robin dbaj o siostrę no i szkoda, że jednak nie zdecydowałeś się na wyjazd.
Chłopak popatrzył na siostrę lekko zmieszany.
- Co? To ty tez dostałeś propozycję wyjazdu? - Zapytała.
- Nie powiedział ci? Niestety Robin uznał, że chcę dalej grać w Londynie.
Nie odzywał się przez chwilę tylko patrzył na nią z troską.
- Tato pomogę ci z bagażami. - Powiedział po chwili.
- Pa córeczko, nie wchodź juz tam. Straszny tłok na tych lotniskach.
- Pa tato, uważaj na siebie. - Przytuliła ojca i po chwili obaj z bratem zniknęli jej z oczu.
Oparła się o maskę samochodu i włożyła ręce do kieszeni. Nagle ja parking podjechał samochód Chrisa. Wysiedli z niego jego rodzice i on. Popatrzył na nią, uśmiechnął się blado i zaczął żegnać z rodzicami. Jego mama była lekko roztrzęsiona. W końcu już drugi syn wyjeżdża z dala od domu, pomyślała Olivia. Z ojcem wymienili tylko uścisk dłoni. Chris jeszcze raz przytulił matkę i przeszedł obok Olivii jakby się nie znali. Odprowadziła go wzrokiem, co poradzić taki był układ ich związku. Gdyby teraz wydało się, że są razem nie wiadomo czy pismaki pozwolili by jej skończyć spokojnie studia. Spojrzała na samochód swojego chłopaka jego rodzice juz odjechali. Wsiadła do swojego i skrzyżowała ręce na piersiach. Nagle drzwi od strony kierowcy otworzyły się. Przez, krótką chwilę patrzyła w drugą stronę aby brat nie widział łez w jej oczach.
- Dlaczego nie jedziesz Robin?
- Bo muszę się pożądanie pożegnać.
Odwróciła się i zobaczyła Chrisa, który siedział za kierownicą. Przytuliła go równie mocno jak on ją.
- Myślałam, że już wsiadłeś do samolotu.
- Nie darował bym sobie gdybym cię jeszcze raz nie pocałował.
- To na co czekasz?
Po tych słowach ujął jej twarz w dłonie i pocałował najlepiej jak umiał.
- Kocham cię. - Powiedział kiedy ich nosy się stykały.
- Ja też się kocham, ale teraz lepiej już idź bo Robin zaraz wróci. - Puściła jego dłoń, a on szybkim ruchem opuścił samochód. Robin minął się z nim w wejściu na lotnisko. Obaj usciskali się i powiedzieli kilka słów. Olivia obserwowała ich przez chwilę i pomyślała,  że Chris jest ważną osobą w życiu jej brata. Robin wsiadł do samochodu i odpalił silnik.
- Uśmiechnij się księżniczko, te kilka miesięcy minie zanim się obejrzysz. - Pogładził siostrę po policzku i wyjechał na ulicę.
Kiedy dojechali do domu Olivia wzięła od brata kluczyki i powiedziała,  że musi jechać do Kate. Skłamała tak naprawdę chciała pojechać do Johna na cmentarz. Poczuła potrzebę rozmowy z bratem, mimo że on już nigdy jej nie odpowie.  Dojechała na miejsce w niecałe piętnaście minut. Wysiadła z samochodu i przekroczyła bramę cmentarza. Minęła kilka grobów i skręciła w uliczkę,  która prowadziła pod górę. Zatrzymała się pod debęm, który rozdzielał dwa groby.  W tym po prawej stronie spoczywał jej brat. Pomnik jak każdy inny, wykonany z zielonego marmuru,  na tablicy wykuta podobizna jej brata, który uśmiechał się do niej. Usiadła na ławce i zapaliła jeden ze zniczy.
- Cześć John. - Powiedziała i uśmiechnęła się mimowolnie. - Musiałam cię dziś odwiedzić, bo widzisz to najgorszy dzień w moim życiu i... - Zatrzymała się na chwilę aby znaleźć słowa. - I chyba muszę ci się wygadać. Zawsze powtarzałeś, że lubisz mnie słuchać więc jestem. - Znowu spojrzała na pogodną twarz brata. - Bo widzisz tak jak mówiłeś życie nie jest usłane różami. I teraz kiedy w końcu znalazłam miłość mojego życia. - Otarła łzę,  która spływała jej po policzku. - Los zabrał mi go do Włoch. Może gdybyś tu był wszystko byłoby łatwiejsze. - Kilka łez spadło na ziemię. - Czemu ci których kocham mnie zostawiają?
- Nie wszyscy.
Odwróciła się wystraszona i zobaczyła,  że Robin stoi za nią. Usiadł obok niej, a ona patrzyła na niego i zastanawiała się ile z jej wyznań usłyszał.
- Tak myślałem, że nie pojechałaś do Kate.
- Długo już to stoisz?
- Dopiero przyszedłem.
Czyli nie słyszał, pomyślała i poczuła ulgę.
- Posłuchaj to nie prawda, że ludzie cię zostawiają. Ja cię nie zostawiłem i nigdy nie zostawię. Wiem, że może nigdy nie będę tak dobrym bratem jak John, ale staram się i chciałbym żebyś dzieliła ze mną swoje problemy.
Podniosła na niego wzrok i otarła łzy.
- Myślisz się. John byłby dumny gdyby zobaczył jak bardzo podobny się do niego stałeś.
Robin uśmiechnął się do niej.
- A co do twojego wyjazdu. - Pokazała na niego palcem. - Jeszcze o tym porozmawiamy.
Przytulił siostrę i pogładził ją po włosach.
- Nie mamy o czym rozmawiać bo nigdzie się nie wybieram. - Powiedział, a ona uśmiechnęła się pod nosem.

Dziękuję za komentarze i czekam na więcej ❤💙💚💛
Miłego czytania.


czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 31

- Tak jak już mówiłem bardzo się cieszę, że polecimy razem do Włoch. - Galiano siedział za biurkiem i wpatrywał się w Chrisa, który miał nieobecny wzrok. - Myślałem, że będzie pan bardziej zadowolony panie Ross.
Chris podniósł na niego wzrok i pokręcił głową.
- Cieszę się,bardzo się cieszę. - Podniósł się z miejsca. - Jestem tylko trochę zamyślony.
- Pewnie myślisz jak cię tam przyjmą. Nie martw się, wszystko załatwione poza tym twój trener pojedzie z nami na jakiś czas. Pomoże Ci się zaklimatyzować.
- Co?! Ale nie tak się umawialiśmy, miałem jechać tylko ja i Robin.
-Tak ale wasz trener musi zobaczyć jak sobie radzicie.
Chris wziął głęboki oddech. Poczuł się okropnie, nie dość że zostawia Olivię w Londynie to jeszcze zabierze jej ojca.
- A i od dzisiaj mów do mnie trenerze. Możesz już iść za trzy dni wyjeżdżamy wyjeżdżamy, wyślę Ci jeszcze szczegóły na maila. Możesz już iść.
Chłopak otworzył drzwi i szybkim ruchem znalazł się na korytarzu. Nie mógł pozbierać myśli, szedł przed siebie, włożył ręce w kieszenie. Wypadł z centrum treningowe i wsiadł do samochodu. Musiał dostać się do Olivii zanim Richard i Robin wrócą z treningu. Nagle wpadł na pewien pomysł. Olivia miała dziś jakieś spotkanie na uczelni. Postanowił tam pojechać.


Olivia schodziła po schodach na uczelni. Właśnie skończyła zajęcia, Robin miał po nią przyjechać i zabrać do domu.
- Olivia czekaj! - To była jedna z jej koleżanek.
Dziewczyna odwróciła się i posłał posłała jej pytające spojrzenie.
- Olivia jak tam praktyki?
- Dobrze, a o co chodzi?
- Zastanawiałam się jak ci się pracuje z takimi przystojniakami.
Olivia wytrzeszczyła na nią oczy.
- Słucham?
- No pomyślałam, że skoro masz ich wszystkich dla siebie, to może mogłabyś wprowadzić mnie tam na jeden trening i wybrałabym sobie jakiegoś przystojniaka. Co o tym myślisz? Chris wygląda całkiem zachęcająco.
Olivia nie mogła uwierzyć własnym uszom. Co za bezczelna i głupia dziewócha, pomyślała.
 - Słuchaj Claire, moja praca nie polega na podrywaniu piłkarzy tylko leczeniu ich ch, a boisko to nie sklep zoologiczny zoologiczny, do którego wchodzisz i wybierasz nowe zwierzątko. Także wybacz ale nie pomogę ci. - Odwróciła się na pięcie i zbiegła schodami na dół. Wybiegła z budynku i rozejrzała się po parkingu. Zobaczyła samochód Robiła, ale przez przyciemniane szyby nie mogła stwierdzić czy to ojciec czy jej brat siedzą w środku. Podbiegła do samochodu i wsiadła do środka. Nagle ktoś złapał ją za rękę. Spojrzała w prawo i zobaczyła Chrisa, który uśmiechał się do niej czule. Roześmiała cały głos.
- Chris! Co ty tutaj robisz? - Nie odpowiedział jej tylko ujął jej twarz w dłonie i pocałował.
- Pojechałem pod twój dom, twoja babcia dała mi kluczyki i o to jestem.
- Ale Robin i tata zaraz wracają.
- Nie wracają, trening się przedłużył.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i oboje pojechali do jej domu. Weszli do środka, a na lodówce zobaczyli kartkę od babci z informacją, że obiad jest w lodówce, a ona wyszła do koleżanki.
Chris usiadł na jednym z.krzeseł i przyciągnął Olivię do siebie tak, że usiadła mu na kolanach. Objęła jego szyję rękami i uśmiechnęła się do niego.
- Czemu zawdzięczam taką miłą niespodziankę?
- Temu, że przed wyjazdem chcę spędzić z tobą jak najwięcej czasu i muszę ci o czymś powiedzieć.
Ich nosy stykały się ze sobą.
- To mów.
- Galiano chce żeby Twój ojciec jechał ze mną do Włoch na jakiś czas.
Olivia podniosła na niego oczy i wyprostowała się.
- Wiem, że jesteś zła, ale spróbuję to jakoś odkręcić i...
Przyłożyła mu palec do ust.
- Myślałeś, że będę zła bo mojego ojca nie będzie kilka miesięcy w domu.
Chris pokiwał głową, a ona przegarnęła jego włosy dłonią.
- Chris nie jestem zła, a nawet gdybym była to nie spędziłabym ostatnich dni z tobą na kłótni. Poza tym ojciec tu wróci,.a chłopak którego kocham nie.
Chris lekko złapał ją za podbródek i spojrzał jej w oczy.
- Wymyślimy coś, na razie będę starał się przyjeżdżać na święta, wolne dni, może czasami weekendy. A później jak skończysz studia i swoje praktyki może do mnie dołączysz.
-To wszystko tak ładnie brzmi, ale związki na odległość zwykle.nie są usłane różami.
- My damy radę, a wiesz dlaczego? - Pocałował ją w czubek nosa. - Bo jesteśmy najbardziej pokręconą parą na świecie.
Oboje zaczęli się śmiać, a później siedzieli tak jeszcze przez długi czas.


Przepraszam za trochę krótki ale następny będzie dłuższy :) 
Dziękuję za wcześniejsze komentarze i czekam na następne :*










niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 30

Olivia wkładała właśnie ciasto marchewkowe do piekarnika i odwróciła się do Ka te,  która właśnie wcinała ostatnie kawałki tarty owocowej babci.
- Kocham twoje mieszkanie, zawsze jest tu świeże ciasto.
Olivia zaśmiała się na dźwięk słów przyjaciółki.
- No wiesz jakbyś mieszkała z Robinem pod jednym dachem, tez ciągle musiałabyś mieć ciasto w lodówce. 
- Może kiedyś tak będzie.
Olivia przewróciła oczami i usiadła na przeciwko.
- Tak powiesz , u co czujesz jak oboje skończycie pięćdziesiąt lat.
- Podobno właśnie w tym wieku zaczyna się życie. - Obie zaczęły się śmiać. - A propo miłości, jak tam Chris.
- Świetnie.
- Tylko tyle.
- Oh no jest cudowny, nie mogłabym prosić o lepszego chłopaka. Kocham go.
Kate ścisnęła koleżance dłoń. 
- Miło mi to słyszeć.


Chris rzucił się w lewo i obronił rzut karny, który strzelił Robin. Richard i Francesco Galiano obserwowali go z ławki rezerwowych i wymieniali spojrzenia. Kiedy trenign dobiegł końca Robin i Chris zaczęli żartobliwie przepychac się między sobą i targać po włosach. Galiano stanął im na drodzie, obaj wyprostowali się i ucichli. Po chwili dołączył do nich Richard, który był wyraźnie w dobrym humorze.
- Chłopcy, pan Galiano chciałby z wami porozmawiać.
Obaj spojrzeli na trenera pytająco. 
- Obserwowałem waszą całą drużynę odkąd to jestem. - Zaczął Galiano. - I muszę wam powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem. To co robicie z piłką jest niesamowite. Widziałem wielu bramkarzy, ale żaden nie był tak czujny jak ty. - Wskazał palcem na Chrisa, który z trudem powstrzymywał uśmiech. - Z kolei ty Robinie,  masz nieprzeciętny talent do robienia przeciwników w konia i strzelania nawet z piętnastu metrów. 
Robin uśmiechnął się nieśmiało i skinął głową na podziękowanie.
- Dlatego chciałem wam zaproponować grę w Juventusie. 
Obaj szeroko otworzyli oczy ze zdumienia.
- W pana Juventusie? - Zapytał Robin.
- Haha oczywiście, że w moim.
- To nie są żarty? - Chris nie mógł w to uwierzyć. 
- Oczywsicie, że nie. Chcę was kupić do swojego klubu. We Włoszech dostaniecie własne apartamenty, jeśli chcecie obok siebie. Klub zapewni wam podróż i pokryje wszelkie koszty.
- Czyli mielibyśmy mieszkać we Włoszech? - Chris wrócił na ziemię.
- Tak, chyba że wyobrażasz sobie dojezdzanie na treningi z Londynu. - Żażartował Francesco.
- Chłopcy to propozycja nie do odrzucenia. - Wtrącił się Richard.
- Jest mi bardzo miło, ze to właśnie pan proponuje mi grę w moim ulubionym klubie, ale chciałbym to jeszcze przemyśleć. - Chris spojrzał na Robina.
- Ja też.
- Dobrze, macie czas do jutra, jeśli się zdecydujecie wylatujemy za pięć dni. - Galiano uściskał im dłonie i zniknął w tunelu.
Richard skrzyżował ręce na piersiach i uśmiechnął się do nich szeroko.
- Jestem z was dumny, mam nadzieje że nie zmarnujecie tej szansy. - Poklepał ich po plecach i ruszył za Francesco.
Spojrzeli po sobie i obaj nie mogli wydusić ani słowa.


Olivia zaczęła szukać telefonu w torebce, a Kate posłała jej wymowne spojrzenie. Właśnie były na zakupach w centrum handlowym.
- To Chris. - Dziewczyna uśmiechnęła się i wcisnęła zieloną słuchawkę. - Co tam mój sportowcu? 
- Musimy porozmawiać skarbie.
Olivia zmarszczyła brwi.
- Coś się stało? Twój ojciec znowu coś zrobił?
- Nie poprostu muszę ci coś powiedzieć i nie wiem jak to zrobić. - W jego głosie było słychać zdenerwowanie.
- Chris nic ci nie jest?
- Nie, gdzie możemy się spotkać?
- Przyjedź do mnie, ojca i Robina nie będzie do wieczora.
- Zaraz będę.
- Chris kocham... - Nie zdążyła dokończyć bo chłopak się rozłączył.
Kate spojrzała na przyjaciółkę z troską.
- Coś się stało? 
- Nie mam pojęcia,  ale wydaje mi się ze tak. Chris zaraz do mnie przyjedzie, chce mi o czymś powiedzieć. Nie wiem może ma jakiś problem.
- Chodź podwiezę cię do domu.
- Dzięki.
Obie pobiegły na parking i po paru minutach Olivia wchodziła już do swojego domu. Drzwi były otwarte, a samochodu Chrisa nie było na podjeździe. Weszła do środka. Jej chłopak i babcia siedzieli przy stole w kuchni, oboje mieli poważne miny, a Chris miał zwieszoną głowę.
- Jesteś! - Olivia podbiegła do niego. - Nie widziałam twojego samochodu. - Położyła mu ręce na ramionach, a on ujął jej dłoń.
- Zaparkowałem ulicę dalej, jakieś pismaki za mną jechały. 
Dziewczyna pogładziła go po włosach i spojrzała na babcię.
- Babciu coś się stało? Wyglądasz na zmartwioną.
Kobieta pokręciła głową.
- Musicie z Chrisem porozmawiać.
Olivia opuściła wzrok na swojego chłopaka,  który ciągle trzymał ją za rękę.
- Dobrze chodźmy do mojego pokoju.
Oboje weszli po schodach. Olivia zamknęła drzwi i usiadła obok Chrisa na łóżku. Spojrzała na niego i złapała za rękę. 
- Hej, wiesz ze możesz powiedzieć mi wszystko.
Uśmiechnął się do niej, ale tylko przez chwilę. 
- Boję się, że po tym co ci powiem nie będziesz już chciała ze mną być.
Była lekko przerażona, ale słuchała go uważnie. 
- Pamiętasz pana Galiano? Przyjechał w dzień meczu żeby obserwować naszą drużynę.
- Tak i co w związku z tym.
- Obserwował zawodników bo chciał kupić kilku najlepszych dla swojego klubu. Zaproponował mi granie w Juventusie na pozycji pierwszego bramkarza.
- Chris to cudownie przecież zawsze o tym marzyłeś. - Ścisnęła mocniej jego dłoń. 
- Jest tylko jedno ale, mam się przenieść na stałe do Włoch. 
- Co? - Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. - Masz zamieszkać we Włoszech? 
Pokiwał tylko głową.
- Ja... ja nie zdecydowałem się jeszcze. Do jutra ma  mu dać odpowiedź.
Olivia siedziała ze wzrokiem wbitym w podłogę. Chris patrzył na nią przez chwilę, zeskoczył z łóżka i kucnął przed nią.
- Hej, nie muszę się zgadzać. Zadzwonię i powiem, że nie pojadę.
Spojrzała na niego ze smutkiem w oczach. 
- Przecież oboje wiemy, że musisz się zgodzić Chris. To twoje marzenie. A ja nie pozwolę ci go zmarnować, chodź nie wiem jak bardzo chciałabym abyś tu został. 
 

środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 29

- I gol! Proszę państwa! Arsenal prowadzi 3 do 0! - Na stadionie rozległ się głos komentatora.
Olivia biła brawo i podskakiwała w miejscu. Jej ojciec krzyczał coś do swoich zawodników i co chwila zaciskał pięści z zachwytu. Mecz dobiegał juz końca, a piłkarze spisali się doskonale. Chris obronił nawet rzut karny i jak to określił komentator rzucał się na bramce jak lew podczas polowania. Kiedy mec się skończył chłopaki zaczęli wymieniać uściski i podnieśli do góry Robina, który zdobył dwie bramki. Chris posłał Olivii uśmiech, a ona to odwzajemniła. 
- Gratuluję synu. - Henry podał mu rękę. 
Chłopak uścisnął mu dłoń i szybko zwrócił się do trenera, przy którym stała juz reszta drużyny. 
- Chłopcy. - Zaczął Richard i klasnął w dłonie. - To co pokazaliście dziś na boisku było niesamowite, a przede wszystkim udowodniliście,  że sukces zdobywa się poprzez grę zespołową. Teraz biegiem do szatni i będziemy świętować!
Rozległ się krzyk euforii.
Olivia stała obok i uśmiechała się szeroko, kiedy podszedł do niej jej brat I podniósł ją, przytulając jednocześnie.
- Robin, gratuluję.  - Siostra objęła go za szyję.
- Mam w sobie tyle energii, że mógłbym cie zanieść na rękach do domu.
- Kusząca propozycja, ale może innym razem.
Oboje zaczęli się śmiać i chłopak odstawił ją na ziemię. Chris przeszedł obok nich i zniknął w tunelu, który prowadził do szatni. Olivia spojrzała na brata i ojca, którzy właśnie rozmawiali z włoskim selekcjonerem i korzystając z okazji pobiegła za Chrisem. Zatrzymała się przy drzwiach do szatni Arsenalu i uśmiechnęła do Chrisa, który opierał się o ścianę. Podbiegła do niego u rzuciła mu się na szyję, a on podniósł ją lekko do góry i zakręcił po czym pocałował, wplatając palce w jej włosy.
- Jestem z ciebie dumna!
Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Gram lepiej kiedy jesteś blisko.
- Nie oszukuj. - Zaśmiała się, a on przyciągnął ją do siebie.
- Nie ide dziś z chłopakami, chcę po świętować z tobą.
- Naprawdę? - Jej oczy rozbłysły na dźwięk jego słów.
- Myślałaś, że wolę tą męską popijawę od ciebie? - Zaśmiał się i pocałował ją w czoło. - Umyję się i zaraz do ciebie wracam.
- Będę czekać w samochodzie. - Nie mogła przestać się uśmiechać. Poszła w stronę wyjścia i natknęła się na swojego ojca z Francesco Galiano.
- Olivia! Tak właśnie zastanawiałem się gdzie zniknęłaś. - Powiedział ojciec. - Pamiętasz pana Galiano?
- Jasne, dzień dobry. - Podała mężczyźnie rękę na powitanie.
Mężczyzna uśmiechnął się i odpowiedział z włoskim akcentem.
- Ale te twoje dzieci wyrosły Richardo. - Tak żartobliwie nazywał jej ojca.
- Francesco zostanie w Londynie parę dni, chce poobserwować naszych chłopaków.
- Jestem pewna, że będzie pan zachwycony. Chłopaki są mistrzami w tym co robią. - Powiedziała Olivia.
- Tak właśnie zauważyłem na meczu. Richardo miałeś pokazać mi szatnia?
- A tak tak już idziemy. Wrócę nad ranem skarbie.
- Jasne. - Powiedziała pod nosem i pobiegła na parking. Wsiadła do samochodu bo niebo zaczęło się robić pochmurne i czekała na Chrisa. Przybiegł do niej kilka minut później.
- Przepraszam. - Powiedział i zapiął pas. - Twój ojciec przyszedł do nas...
- Tak wiem z panem Galiano. - Uśmiechnęła się do niego i wyjechała na ulicę. Na szczęście jej samochód miał ciemne szyby, bo w koło kręciło się mnóstwo paparazzi.
- Mógł bym gadać o Galiano i Juventusie całymi godzinami. Kurcze nawet nie wiesz jak się cieszę, że będzie nas trenował przez te kilka dni.
- Na moje oko już zrobiłeś na nim duże wrażenie.
- Chciałbym, ten facet to legenda. Dasz wiarę, że jego syn wolał być architektem niż grać w jego klubie?
- Chris nie każdy musi być piłkarzem. - Powiedziała i czule potargała mu włosy.
- Tak, ale bycie synem Galiano do czegoś zobowiązuje.
- Tak jak bycie synem Henrego Rossa?
- Ej nie przeginaj. - Zażartował i pogroził jej palcem.
Zaczęła się śmiać i wjechała na podjazd pod jej domem. Mogli czuć się bezpiecznie, babcia poszła do koleżanki, a ojciec z Robinem będą świętować do rana. Wysiedli z samochodu, akurat zaczęło padać. Olivia spojrzała w górę i kilka kropel spadło jej na policzki.
- Chodź bo zaraz cali przemokniemy! - Krzyknęła i wbiegła na schody.
Chris pobiegł za nią i szybkim ruchem wziął na ręce jak pannę młodą.
- Co ty robisz? - Zapytała i objęła go rękami za szyję.
- Czy nie każda dziewczyna marzy o pocałunku w deszczu?
- Hmm zastanówmy się, kiedy na dworze jest minus dwa stopnie, jasne!
- Kocham twój sarkazm. - Powiedział i pocałował ją, a krople deszczu spływały po jego twarzy i włosach.
- A ja kocham ciebie. - Odpowiedziała i pozwoliła znowu się pocałować.

Liczę na wasze komentarze bo ostatnio było ich cos mało :D
Chcę wam również życzyć wesołych świąt Wielkanocnych!