środa, 26 listopada 2014

Rozdział 18

- Mam pewien pomysł. - Chris zamknął drzwi swojego samochodu.
- Przeżyjemy?
- Co?
- Ten twój pomysł nie obejmuje skakania z wieżowca albo z Big Bena? - Chłopak wybuchnął śmiechem.
- Tym razem nie, ale musimy wziąć samochód doktora. Te przeklęte pismaki nie dały by mi żyć gdyby zobaczyli, że jeżdżę gdzieś z córką trenera. Pójdę go zapytać.
- Możemy wziąć mój samochód. - Chris spojrzał na nią zadowolony.
- Na pewno?
- Tak.
- Ale ja muszę prowadzić. - Widząc minę Olivi dodał. - Gdybym powiedział ci gdzie jedziemy zepsułbym niespodziankę.
- No dobra. - Z miną cierpiętnika zajęła miejsce pasażera.
- Boże jak tu mało miejsca!
- Dla kogoś kto ma powyżej metr dziewięćdziesiąt, no co ty niemożliwe.
- Nie możesz żyć bez sarkazmu co?
- Nie.
- Pozwolisz, że odsunę trochę siedzenie.
- Jeśli twoje nogi mają poczuć się lepiej to tak. - Posłała mu kpiący uśmiech.
- Ja z tobą nie mogę. - Chłopak odpalił silnik i wyjechał na ulicę.
- Co by się stało gdyby dziennikarze nas zobaczyli? - Zapytała nagle Olivia.
- Zaczęli by dochodzić kim jesteś,  napisali by pewnie masę artykułów, że jesteśmy parą i nie daliby ci spokoju.
- Jak ty to znosisz?
- Wiesz, jak znajdą sobie lepszy temat to zostawiają mnie w spokoju. - Posłał jej szeroki uśmiech.
- Dobra,  a skąd wiesz, że tam gdzie jedziemy nie będzie dziennikarzy?
- Uwierz mi oni nie chodzą w takie miejsca.
- Mhm. - Pokiwała głową z uśmiechem.
- Co?
- Nic.
- Co już sobie pomyślałaś? - Olivia zaczęła się śmiać.
- No nic.
Przez chwilę jechali w milczeniu, dziewczyna patrzyła na drogę i zorientowała się, że nie jadą w stronę Londynu tylko gdzieś na obrzeża. Widziała małe domki z cegły, polne dróżki i miejscowe sklepy, które były tak małe, że nie pomieściłyby nawet czterech klientów. Spojrzała na Chrisa, który skupiony właśnie skręcał w jedną z polnych drug.
- Czy to jest ten moment?
- Jaki? - Podniósł jedną brew.
- Ten, w którym wywozisz mnie do lasu, wyjmujesz piłę motorową i kroisz mnie na milion kawałków. - Oboje zaczęli się śmiać.
- To będzie musiało poczekać do następnego razu. - Uśmiechnął się do niej i skręcił w kolejną drogę. Jechali w milczeniu przez las, gdy nagle dojechali do rozwidlenia między drzewami. Było to coś na kształt parkingu z małym, drewnianym domkiem obok. Chris zaparkował obok czerwonego nissana i zadowolony wysiadł z samochodu. Olivia zrobiła to samo i rozejrzała się dookoła. Nie miała pojęcia gdzie są. Z domku wyszedł do nich mężczyzna niskiej postury w dresach i czapce z daszkiem. Uśmiechnął się przyjaźnie i podał rękę Chrisowi.
- Dawno cię nie było stary. - Powiedział i spojrzał na Olivię. - Moje uszanowanie.  - Mówiąc to podniósł czapkę do góry, co wywołało na jej twarzy cień rozbawienia.
- Olivia to jest Gerard. - Chris wskazał na niego ręką.
- Cześć.  - Przywitała się z chłopakiem, a on lekko się zarumienił.
- Gratuluję wygranego meczu. - Gerard wyjął papierosa z kieszeni. - Kibicowałem z całych sił.
- Dzięki.
- To co na dzisiaj?
- Dwa kaski i kombinezony. - Olivia spojrzała zdziwiona na Chrisa, ale on tylko do niej mrugnął. Kiedy Gerard dał mu o co prosił, wręczył dziewczynie kombinezon. - Zakładaj to na ubranie. - Nie mówiąc ani słowa zrobiła o co prosił. - Tu masz kask, ale nie zakładaj go jeszcze.
- Chris?
- Zaraz wszystkiego się dowiesz. Chodź. - Podał jej rękę, przez chwilę nie wiedziała co ma zrobić ale w końcu ujęła jego dłoń, a on pociągnął ją za sobą.  Szli w dół po kamienistej drodze, usypanej ze żwiru i ziemi. Olivia widziała w oddali jakąś polane i czarne pasy, które się na niej znajdowały. Zmarszczyła brwi ale nie mogła dostrzec nic wyraźnego. Po chwili usłyszała dźwięk silników samochodowych i pisk opon. Zatrzymała się i spojrzała na Chrisa, teraz była pewna gdzie ją zabrał.
- Jazdy rajdowe! - Chłopak spojrzał na nią zdziwiony.
- Co? Nie podoba ci się? Wiesz zawsze możemy zawrócić i jechać do domu.
- Żartujesz! Zawsze chciałam tego spróbować! - Cieszyła się jak małe dziecko, co wywołało szeroki uśmiech na twarzy Chrisa. Spojrzał na nią i uznał, że takiej dziewczyny nigdy jeszcze nie poznał. Pochwyciła jego wzrok i ich oczy się spotkały.
- Idziemy? - Zapytała, pokiwał głową na potwierdzenie i ruszyli na dół. Chris pomachał do jakiegoś chłopaka w czerwonym kombinezonie,  który do nich podszedł.
- To samo co zawsze? - Zapytał.
- Tym razem dla dwóch osób.
- Jasne, chodźcie. - Poszli za nim na parking gdzie stały samochody. Chłopak przeszedł kolo kilku z nich i zatrzymał się przy białym, sportowym samochodzie o marce, której Olivia nigdy nie widziała. Na drzwiach i masce miał poprzylepiane kilka reklam, zapewne od sponsorów, a w środku wyglądał lepiej jak nie jeden rajdowy samochód. - Co powiecie na to cudeńko?
- Świetny. - Chris spojrzał na dziewczynę,  która była wniebowzięta.
- To życzę miłej jazdy, tor numer dwa jest do waszej dyspozycji. - Chłopak odszedł i otworzył im bramę na drogę. Oboje wsiedli do samochodu, a Chris pomógł Olivi zapiąć pasy. Uśmiechnął się do niej i sprawdził czy wszystko jest na swoim miejscu.
- Jakbyś miała dosyć to łap mnie za rękę.
- Nie będzie takiej potrzeby, tylko nas nie zabij. - Spojrzała na opony, które otaczały tory. W razie co wylądujemy na nich, pomyślała.
- Spokojnie. - Założył kask, a ona zrobiła to samo. Chłopak wyjechał na tor i od razu wcisnął pedał gazu, a ją lekko wbiło w siedzenie. Na pierwszym zakręcie samochód zrobił obrót i z piskiem opon pojechał do przodu. To było niesamowite uczucie być tak szybkim i niedoścignionym. Trasa była cudowna, co raz były jakieś zakręty lub pętle dzięki, którym jazda była jeszcze bardziej ekscytująca. Dym z rury wydechowej ciągnął się za nimi jak ogon, a pisk opon dodawał adrenaliny. Chris kręcił kierownicą na wszystkie strony, a ona śmiała się jak małe dziecko.


4 komentarze: