poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 14

Chris otworzył drzwi do domu i wszedł do środka. Rzucił torbę treningową obok schodów i udał się do kuchni. Otworzył lodówkę i wziął duży łyk soku pomarańczowego. Uśmiechnął się pod nosem, to był dobry dzień, stwierdził i udał się do ogrodu gdzie jego mama przycinała róże.
- Cześć. - Rzucił w jej kierunku. Odwróciła się i obdarzyła go uśmiechem.
- Chris, nie słyszałam jak wchodziłeś. Jak było na treningu?
- Zadziwiająco dobrze. - Usiadł na schodach tarasu. - Pomóc ci?
- Nie, już kończę. Zresztą nie masz talentu do kwiatów.
- Racja. Ojciec w domu?
- Nie, znasz tatę nadal jest w pracy. - Odkąd Henry Ross zakończył karierę bramkarza w narodowej drużynie Anglii, zaczął pracę w lokalnym klubie piłkarskim dla młodzieży,  co jak mówił uspokajało go. - Wróci wieczorem, a masz do niego jakąś sprawę?
- Ja? Do ojca?
- Synu ja wiem, że wasze relacje są napięte odkąd nie pozwoliłeś mu załatwić sobie miejsca w Arsenalu, ale postaraj się dla mnie.
- Nie wiem czy dam radę ale spróbuję. - Pogładziła syna po policzku.
- Chodź upiekłam dziś ciasto jabłkowe. - Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Wiesz jak mnie przekupić. - Po tych słowach poszedł z Alice do domu.
- Jutro mecz co? - Kobieta kroiła ciasto, starannie wyjmując każdy kawałek.
- Zobaczysz damy im popalić.
- Z tobą na bramce, nie wątpię. - Syn posłał jej dumny uśmiech.
- Jak dobrze być w domu! - Henry wszedł do środka i pocałował żonę w policzek, co robił dość rzadko, więc Chris wywnioskował, że ojciec ma dobry humor. - Synu, dziś wcześniej wróciłeś?
- To ty wróciłeś za późno. - Chłopak usiadł na jednym z krzeseł i zmierzył ojca wzrokiem.
- Może trochę się zasiedziałem.  - Mężczyzna spojrzał na zegarek.
- Co często ci się to zdarza.
- Chris. - Alice spojrzała na syna błagalnie, nie lubiła kiedy się kłócili. Pochwycił wzrok matki i pokiwał głową, ze zrozumieniem.
- Mam dla ciebie dwie wiadomości. - Henry usiadł na przeciwko chłopaka. - Jedną złą,  a drugą dobrą, od której mam zacząć?
- Jak chcesz. - Patrzył na niego obojętnie.
- Będę jutro na twoim meczu z Norwich.
- A to rzeczywiście jest zła wiadomość. - Chris oparł się o krzesło.
- Ale to była ta dobra. - Oburmuszył się ojciec.
- O. - Nic więcej nie udało mu się powiedzieć, a Henry wiedział że syn robi sobie z niego żarty. - No a ta prawdziwa zła wiadomość. - Zapytał widząc minę mężczyzny.
-  Twój brat nie wraca w tym miesiącu.
- Jak to? Przecież mówił...
- Wiem co mówił, ale zadzwonił, że nie może teraz wyjechać.
- To kiedy przyjedzie? - Alice podała talerz z jedzeniem Henremu.
- Powiedział, że zadzwoni. - Chris spojrzał na ojca i skrzyżował ręce na piersiach. James pracował jako lekarz sportowy w Glasgow i rzadko przyjeżdżał do domu. Był dwa lata straszy od Chrisa, ale mimo to dogadywali się świetnie, dlatego cały czas miał nadzieję, że James wróci i znajdzie pracę w Londynie, wtedy znowu byliby nierozłączni.
- Ja do niego zadzwonię, może coś się stało. - Alice poszła na górę, a Henry Spojrzał na Chrisa, który siedział ze wzrokiem wbitym w podłogę.
- Jak sobie radzisz na treningach? - Ojciec próbował odwrócić uwagę syna.
- Dobrze. - Odpowiedział sucho.
- Richard jest dorbrym trenerem, na razie rozmawiałem z nim tylko przez telefon, ale może się tam do was wybiorę.
- Jak chcesz. - Chris wzruszył ramionami i wstał od stołu.
- Czemu się tak zachowujesz? Co ja ci takiego zrobiłem? - Henry kręcił głową z niedowierzaniem. - Porozmawiajmy jak mężczyźni i nie zachowuj się już jak rozwydrzone dziecko! - Ojciec uderzył pięścią w stół. Chris spojrzał w kierunku schodów,  na których parę minut temu zniknęła mama i usłyszał jej głos, rozmawiała z Jemesem przez telefon. Wyprostował się i przyjął wściekły wyraz twarzy.
- Widzę, że sam nie potrafisz się domyślić więc wreszcie cię uświadomię.
- Zamieniam się w słuch. - Mężczyzna usadowił się na krześle.
- Mama myśli, że tak między nami jest bo nie wierzyłeś we mnie i sam chciałeś załatwić mi miejsce w Arsenalu.
- To było dawno i nie prawda, poza tym...
- Przestań mi przerywać bo zakończymy tę rozmowę. - Syknął Chris. - To była tylko moja bajeczka dla mamy.
- O czym ty mówisz? - Chris znowu spojrzał na schody.
- Trzy miesiące temu wyjechałeś na zgrupowanie.
- Tak.
- Tak powiedziałeś nam, a jakimś dziwnym trafem widziałem cię, całującego jakąś młodą panienkę pod hotelem Victoria. - Henry słysząc te słowa zamarł i otworzył szeroko oczy. - Zdradzasz matkę!
- Chris bądź cicho.
- Za długo byłem cicho, od trzech miesięcy ratuję ci tyłek!
- Posłuchaj to już dawno skończone. - Ojciec mówił przyciszonym głosem.
- Jeśli dowiem się, że mnie okłamałeś pójdę z tym do mediów rozumiesz.
- Chris to był błąd, bywałem wtedy mało w domu, potrzebowałem kogoś bliskiego...
- Przestań mi o tym mówić bo nie wytrzymam i dostaniesz w ryj. - Henry nie wiedział co powiedzieć.
- James wie? - Zapytał.
- Oczywiście, że wie! Myślę, że właśnie dlatego nie zajrzał do domu od trzech miesięcy.
- Ja już z tym skończyłem, przysięgam.
- Twoje słowo nic dla mnie nie znaczy, a co do mamy to nie martw się ja nie będę tym, który złamie jej serce, ale powtarzam ci po raz drugi. - Nachylił się do ojca i spojrzał mu w oczy. - Jeśli dowiem się, że twój romansik nadal trwa całe media w Londynie będą miały nową sensację, a ja udam przed mamą,  że pierwszy raz o tym słyszę. Brzydzę się zdradą i jeśli jeszcze raz zrobisz coś takiego, własnoręcznie wrzucę cię z domu.
- To już skończone Chris. - Chłopak wyprostował się, a do kuchni weszła Alice.
- Coś się stało? - Zapytała z troską.
- Nie mamo, mieliśmy z tatą małą pogawędkę. - Chris obdarzył Henrego szyderczym uśmiechem i szybkim krokiem opuścił kuchnię.


Kochani! Dziękuję za komentarze :D dodajecie mi energii <3




5 komentarzy:

  1. Super jak zawsze <3 Już się nie mogę doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :D :D :D :D :D Kiedy następny rozdział? :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super <3 kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń