poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 4

Olivia poczuła, że ktoś lekko szturcha ja w ramię. Otworzyła powoli oczy i usiadła na łóżku. Robin siedział obok niej, ubrany w czarny dres.
- Musisz już wstawać, zabierzesz się ze mną i tatą.
- Nie musicie czekać, sama trafię na stadion.
- Moja droga, młodsza o kochana siostrzyczko. My nie mamy treningów na stadionie tylko w ośrodku treningowym gdzie ty sama nie trafisz. - Złowieszczy uśmiech pojawił się na twarzy chłopaka.
- Ale przecież wczoraj...
- Tylko wczoraj, bo ojciec chciał zobaczyć stadion. Ubieraj się kochana. - Pocałował siostrę w czoło i wyszedł z pokoju.
Olivia wzięła szybki prysznic, ubrała się i zeszła na dół, gdzie złapała jedną z bułeczek upieczonych przez babcię i pobiegła do przedpokoju gdzie czekali już jej brat i ojciec.
- No kochanie wreszcie zaraz się spóźnimy. - Richard spojrzał na zegarek.
- Ja ciągle się spóźniam. - Zaśmiał się Robin.
- Od kiedy ja jestem trenerem to się skończy. A teraz marsz do samochodu, prowadzisz synu. - Wypchnął chłopaka za drzwi.
- To gdzie to konkretnie jest?  - Olivia siedziała na tylnym siedzeniu i czytała jedną ze swoich medycznych książek.
- Centrum treningowe położone jest w hrabstwie Hertfordshire, niedaleko miasteczka Shenley, 45 minut jazdy samochodem od Emirates Stadium. - Wyjaśnił Robin.
- A ja cieszyła się, że będę mieć blisko na praktyki.
- Widzisz siostra teraz pobudka wpół do szóstej i będziemy jeździć.
- Boże za jakie grzechy. - Dziewczyna położyła głowę na kolanach.
- Nie martw się kochanie, przyzwyczaisz się. - Richard czytał poranną gazetę.
- Daleko jeszcze? - Olivia wsadziła głowę między siedzenia.
- Już jesteśmy. - Robin skręcił w uliczkę, która prowadziła do ogromnego białego budynku otoczonego zieloną jak groszek trawą. Centrum treningowe było wręcz cudowne i przypominało raczej ekskluzywny hotel, a nie miejsce gdzie trenują piłkarze.
- O Boże. - Olivia wysiadła z samochodu i otworzyła usta ze zdziwienia.
- Robi wrażenie prawda. - Robin objął ją ramieniem. - Ma 58 hektarów, wiedziałaś o tym?
- Nie. - Dziewczyna rozglądała się wokół z szeroko otwartymi oczami.
- Idź się przebrać i powiedz chłopakom, że spotykamy się na dużym boisku, a ja zaprowadzę twoją siostrę do doktora Smitha.
Wszyscy weszli do środka gdzie panował nieskazitelny porządek.  Buty należało zmienić i zostawić w szatni, lub założyć na nie specjalne woreczki żeby nie pobudzić podłogi. Olivia skręciła z tatą w lewy korytarz, a Robin szybkim krokiem poszedł w prawo. Dziewczyna odprowadziła go wzrokiem i dogoniła ojca.
- Tato, boję się.
- Skarbie nie ma czego, doktor jest bardzo miłym człowiekiem na pewno się dogadacie.
- Ja wiem, ale nie chce przynieść wam wstydu.
- My już jesteśmy z ciebie dumni i nie wolno ci myśleć, że jest inaczej. - Pokiwała głową na znak, że rozumie, a Richard złapał ją za ramiona. - Ja wiem, że długo mnie nie było i ten nasz dobry kontakt gdzieś nam się zgubił,  ale pozwól mi to naprawić i wybacz mi, że zostawiłem was z tym samych.
- Żadnemu z nas nie było łatwo po śmierci Johna.
- Wiem i dlatego was przepraszam. - Mężczyzna przytulił córkę i wszedł z nią do skrzydła szpitalnego. Było ono czyste i bardzo rozległe zresztą jak cały ośrodek. Olivia szła za ojcem który pewnym krokiem wkroczył przez szklane drzwi do niebieskiego pomieszczenia, które ewidentnie służyło do leczenia lub badania ludzi. Wyglądało lepiej jak nie jeden szpital. Koło wagi na, której ważył się jakiś młody piłkarz z grupy juniorów stał starszy, ciemnoskóry mężczyzna w okularach.
- Kochanie to jest właśnie doktor Smith.
- Richard ! - Mężczyzna rozłożył ręce w powitalnym geście i uścisnął trenera. - A to jest pewnie twoja córka. - Podał dziewczynie rękę.
- Olivia White. - Przedstawiła się i uśmiechnęła.
- No dobrze to ty możesz wracać na boisko, a my zabierzemy się do pracy. - Powiedział Smith i uśmiechnął się do niej.
- Powodzenia- Richard zacisnął pięści i opuścił pomieszczenie.
- Więc nazywam się Darren Smith i będę twoim opiekunem podczas stażu. Nie mam zwyczaju oblewać studentów no chyba, że będziesz kompletnym beztaleńciem w co wątpię bo jednak dostałaś się na ten staż.
- Myślę,  że dam radę. - Olivia słabo się uśmiechnęła.
- Ale nie musisz być przy mnie spięta, chcę żeby to robisz sprawiało ci radość i na twojej buzi ma widnieć uśmiech kiedy wchodzisz do tego budynku. Zrozumiano?
- Tak jest. - Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i zabrała do pracy.





- Co myslisz o nowym trenerze? - Zac, jeden z obrońców spytał Chrisa, który właśnie się rozciągał.
- Jeszcze nie wiem, ale podobno przyjaźni się z moim ojcem więc musi być dobry. - Chłopak wykonywał właśnie skłony.
- To twój ojciec z nim grał?
- Nie tylko grał ale chodził na imprezy i te inne swoje wariacje, podobno to dzięki niemu poznał moją mamę.  - Chris mówił to jakby miał zamiar się roześmiać.
- Co ty?
- No mówię ci! - Na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech.
- Co tam się dzieje?! - Richard szedł w ich stronę.
- O kurde. - Zac zaklął pod nosem, a Chris odwrócił się do trenera z tym samym bezczelnym wyrazem twarzy.
- Czego nie ćwiczycie? Czy my tu mamy napis bar na pogaduszki? - Obaj patrzyli na niego zdziwieni. - Pytam się!
- Nie trenerze.  - Wystraszony Zac odpowiedział, a młody bramkarz skrzyżował ręce na piersiach.
- Zac zostaw nas samych i przebiegnij cztery okrążenia wokół boiska.
- Tak jest trenerze.
- Co ty wyprawia?  - Richard spojrzał na Chrisa. - Myślisz,  że jeśli przyjaźnię się z twoim ojcem to będziesz miał mniej obowiązków?
- Nie. - Chłopak spowarzniał, nie lubił jak ktoś porównuje go do ojca albo mówi, że jest bramkarzem bo go naśladuje,  a tym bardziej nie lubił gdy ktoś plotkował,  że gra w Arsenalu z powodu znajomości ojca.
- To co się dzieje? Przy mnie nie musisz udawać aroganckiego chłopaka.
- Ale ja jestem arogancki. - Znowu się uśmiechnął.
- Masz szczęście,  że jesteś taki dobry i cię lubię,  bo już grzałbyś ławę.
- Zapamiętam. - Richard poklepał chłopaka po ramieniu.
- A teraz cztery kółka.
- Trenerze...
- Bez dyskusji. - Chłopak znowu obdarzył go łobuzerskim uśmiechem i dogonił Zacka.
- Tato.
- Coś się stało? - Robin podszedł do ojca.
- Olivia napisała mi smsa, że zaraz tu będzie.




2 komentarze:

  1. Nadrobiłam i bardzo mi się podoba! :D
    Czekam na next i wszystko bardzo fajnie, ale nie dodawaj gifów w połowie tekstu, bo myślałam, ze to koniec rozdziału i gdyby nie to, ze przypadkowo na tel zjechałam niżej nie dokończyła bym tego ;-;
    No, ale uczymy się na błędach! :D

    PS: Wyłącz tą przeklętą weryfikację ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. weryfikacja już chyba wyłączona :D dzięki za komentarz, a gify w środku tekstu czasem mogą się pojawić może po prostu wstawię je w innej pozycji np. z boku tekstu :) dziękuję za rady bardzo to doceniam :D

      Usuń