poniedziałek, 16 maja 2016

Rozdział 55

Olivia siedziała na blacie mebli kuchennych i przeglądała informacje na temat ostatniego meczu Chrisa. Dwa dni temu razem z jej ojcem, drużyną, Jamesem i Henrym wyjechali na towarzyski mecz do Francji. Nie lubiła kiedy wyjeżdżał, ale wiedziała że po tej kłótni z matką, taki wyjazd dobrze mu zrobi.
- Wrócę zanim się obejrzysz. - Powiedział, kiedy wyjeżdżał.
Tak jasne, pomyślała. Zdążyła się obejrzeć setki razy, a jedyne co widziała to jego torby w drugim pokoju. Taki los dziewczyny piłkarza, co poradzić. Masz fajnego faceta to się poświęcaj. Uśmiechnęła się pod nosem na te myśli i podniosła wzrok na babcię, która wróciła od przyjaciółki.
- Powiedz, że nie przyniosłaś znowu tego jej ohydnego placka.
Babcia popatrzyła na nią przepraszająco.
- Nie musisz go jeść kochanie, poza tym  Caroline tak się stara kiedy go piecze.
- Niech przestanie, tak będzie lepiej dla gatunku ludzkiego. - Dziewczyna zeskoczyła na ziemię i wzięła wodę z lodówki.
- Robin do ciebie dzwonił? - Zapytała Dolly i wypakowała prezenty od koleżanki.
- Babciu Robin ma już do kogo dzwonić, zapomniałaś. Kto na jego miejscu dzwoniłby do siostry.
- W sumie racja. A Chris się odzywał?
Olivia zrobiła minę dumnego ośmiolatka.
- Jeszcze pytasz. Dzwoni codziennie, kazał cię pozdrowić.
- Uwielbiam tego chłopaka, trzymaj się go mocno.
- Babciu.
- No co?
- To nie Bóg tylko Chris.
- I tak się go trzymaj!
Olivia pokręciła głową z uśmiechem. Nagle poczuła wibracje telefonu i spojrzała na wyświetlacz. Zmarszczyła brwi. Dolly podeszła do niej i położyła dłoń na jej ramieniu.
- To Chris? - Zapytała.
- Nie, nie znam tego numeru.
- Odbierz zobaczymy kto to. - Ponagliła ją babcia.
Dziewczyna przewróciła oczami i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Słucham?
Przez minutę było słychać tylko czyjś oddech i lekki szum.
- Halo?
- Olivia to ty?
Dziewczyna wymieniła spojrzenia z babcią, która przykleiła się do drugiej strony telefonu.
- Tak, a kto mówi?
- Alice, mama Chrisa.
Olivia wytrzeszczyła oczy, a babcia zrobiła coś na znak duszenia innej osoby.
- Yyy, chyba nie mam siły się z panią dziś kłócić. - Olivia chciała się rozłączyć.
- Nie, nie to nie o to chodzi.
- Więc o co? - Ton dziewczyny zmienił się na ostrzejszy, ale jednak wciąż uprzejmy. Za bardzo uprzejmy dla tej kobiety.
- Potrzebuję pomocy, mogłabyś do mnie przyjechać?
Olivia spojrzała na babcię, która zaczęła szeptać, że to podejrzane i może ona chce udusić jej wnuczkę.
Dziewczyna przewróciła oczami i machnęła na babcię rękę, żeby była cicho.
- Jeśli nie powie pani o co chodzi to myślę, że jednak nie przyjadę.
- Dobrze, ale nie możesz powiedzieć Chrisowi, ani nikomu z mojej rodziny. Zdenerwują się, a to może zaważyć na meczu.
Olivia wzięła głęboki wdech.
- No dobrze. Słucham.
- Myłam okna w domu i spadłam z drabinki, chyba złamałam nogę. Ty jesteś lekarzem więc...
- Dlaczego nie zadzwoni pani po karetkę?
- Bo zaraz wszystko będzie w mediach, a Chłopcy...
- Tak wiem nie mogą się denerwować. Dobrze zaraz u pani będę, tylko niech pani nie próbuje wstawać.
Dziewczyna włożyła telefon do kieszeni i zaczęła zakładać kurtkę.
- Jedziesz tam?! - Babcia o mało nie dostała zawału.
- Muszę.
- Kochanie to jest...
- To jest tajemnica jasne, jak Chris albo ktokolwiek będzie dzwonił to jestem na zakupach.
- Ale...
- Potem ci wyjaśnię. - Pocałowała kobietę w policzek i wzięła kluczyki do ręki.
Po chwili wyjeżdżała już z parkingu centrum sportowego, musiała jakoś zwinąć materiału do zakładania gipsu i inne p[potrzebne opatrunki. Jechała przez bogatą dzielnicę,  której mieszkał Chris i skręciła w kolejną uliczkę i zajechała pod dom. Wysiadła z samochodu, wzięła torbę medyczną na ramię i pobiegła w kierunku drzwi. Weszła do środka i rozejrzała się po niewiarygodnie dużym holu.
- Proszę pani? - Zawołała.
- Tutaj jestem!
Wzięła głęboki oddech i skierowała się do pomieszczenia, które przypominało oranżerię, wszędzie było pełno roślin, a okna. To było niemożliwe, żeby umyła je kobieta, jeszcze sama. Alice leżała na podłodze, a raczej siedziała, kiedy zobaczyła Olivię, na jej twarzy pojawiła się ulga.
- Dziękuję, że przyjechałaś.
Olivia nie zwróciła uwagi na jej słowa, kucnęła obok i otworzyła torbę.
- Która to noga?
- Prawa.
Dziewczyna dotknęła nogi, a Alice syknęła z bólu.
- Rzeczywiście złamana. Będę musiała pani założyć gips.
- A to konieczne?
- O ile mi wiadomo to tak.
Kobieta chyba wyczuła jej sarkazm i zwiesiła głowę.
Olivia rozcięła nożycami spodnie Alice i wyjęła z torby wszystkie potrzebne rzeczy po kilku minutach gips był na swoim miejscu, a Alice nie czuła bólu dzięki zastrzykowi jaki dała jej dziewczyna.
- Spróbuję panią podnieść, proszę się podnieść powoli używając lewej nogi, ja podtrzymam panią z prawej.
Kobieta pokiwała głową i zrobiła to o co prosiła dziewczyna jej syna. Jakoś udało im się doprowadzić ją do sypialni i położyć na łóżku.
- Ma się panią kto zająć?
- Ja... Chłopcy wrócą za dwa dni.
- Mogę przywieźć pani kule, będzie się łatwiej poruszać.
- Dziecko z ta nogą to i kule nie pomogą.
Olivia popatrzyła na nią i wzruszyła ramionami.
- Dobrze w takim razie dzwonimy po pani męża. - Chciała wyjąć telefon ale Alice zatrzymała ją ruchem dłoni.
- Nie proszę cię on powie chłopcom, a tego nie chce. Chris musi być skupiony na grze. Ja... Może mogłabyś ze mną zostać jedną noc? Pokój Chrisa jest wolny.
Olivia myślała, że źle słyszy.
- Ja?! Z panią?
- Ja wiem, że byłam podła i że Chris...
- Dobrze, wystarczy. Zostanę, ale robię to dla Chrisa nie dla pani.
Po tych słowach wyszła z pokoju i wzięła naprawdę głęboki oddech, żeby nie zwariować.


Także kochani wracamy do dawnego trybu, mam nadzieję że się podoba. I cieszę się, że mogę ponownie dzielić z Wami moją pasję :* Buziaki.

6 komentarzy:

  1. Rozdział wspaniały jak zwykle. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wciąż czekam na dalszą część

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały czas czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Cały czas mam nadzieję na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń